Już kolejny raz byliśmy w Milówce. Tym razem jednak pierwszy raz zaszliśmy do parku leżącego nad Sołą. Tak polecił nam Pan z Informacji Turystycznej. I super się stało, bo park jest bardzo fajnie przygotowany, jest park linowy, jest piękny plac zabaw, jest znów siłownia na powietrzu i ogólnie ładne obejście. W pobliżu płynie też rzeka Soła, nad którą można się w upalne dni rozłożyć.
Nie mogło zabraknąć też Starej Chałupy, która zyskała więcej rzeźb w ogródku, z którymi nie wiadomo czemu, moje córki bardzo chętnie chciały się fotografować 🙂
Jaworzynka to ostatnia już wieś beskidzkiej Trójwsi, razem z Koniakowem i Istebną. Byliśmy w niej pierwszy raz i zauroczyła nas swym pięknem. Nie ma tu wielu atrakcji, nie ma tłumów, ale za to jest spokój, przyroda i piękne krajobrazy. A do tego jest tu słynny Trójstyk, czyli miejsce, w którym spotykają się granice trzech państw - Polski, Czech i Słowacji. Tym sposobem dzieci były w trzech państwach 🙂 Do każdego "państwa" zaszliśmy cyknąć sobie fotkę pamiątkową. Bardzo ładnie jest Trójstyk zagospodarowany, jest gdzie usiąść i odpocząć. Najbardziej spodobała nam się czeska część Trójstyku 🙂
Istebna - jedna z trzech miejscowości Beskidzkiej Trójwsi z Koniakowem i Jaworzynką, już kiedyś ją odwiedzaliśmy i wiele od tamtej pory się nie zmieniła. Słynie z tradycji ludowej i kilku miejsc, w których nadal się ją kultywuje i w których można ją poznać. Takie ciekawe miejsca to Chata Kawuloka, obok której kupić można pamiątki, Muzeum Jana Wałacha na uboczu w Andziałówce czy Izba Jerzego Kukuczki w dzielnicy Wilcze. Kukuczkowie od wieków pochodzą z Istebnej i tutaj często Jerzy Kukuczka bywał. Po jego śmierci turyści często zaglądali do jego rodzinnego domu i pytali o himalaistę, tak zrodził się pomysł, aby zorganizować Izbę Pamięci Jerzego Kukuczki z przeróżnymi przedmiotami z jego wypraw. Izbę prowadzi żona himalaisty - pani Cecylia. Można ją zwiedzać po uzgodnieniu telefonicznym.
Warto też podjechać pod Ośrodek Edukacji Ekologicznej, wokół którego powstały ścieżki przyrodnicze i fajny plac zabaw. Na pobliskim Złotym Groniu górującym ponad Istebną, zimą prężnie działa wyciąg narciarski.
Zawitaliśmy do mojego ulubionego Koniakowa, bardzo mi się podoba ta miejscowość z wielu względów, raz widoki, dwa, to, że jest unikatowa, bo właśnie leży tak wysoko, trzy bo nawet z dziećmi można być na szczycie (Koczy Zamek i Ochodzita) i podziwiać górski świat, bo to raptem kilka metrów od drogi, no i na koniec - bo koronki, piękne i całe to umiłowanie tradycji i dawnych zwyczajów. Miejsce z duszą, za co zresztą mi się oberwało 🙂 Pana w Chacie na Szańcach zapytałam, czy są magnesiki i wielce oburzony powiedział, że u niego nie ma żadnej chińszczyzny, trochę nie zrozumiał o co mi chodzi, myślał o jakichś badziewiach, ale faktycznie, wszystko tam ręcznie robione i cudne, tak więc teraz mała koronka wisi nam na lodówce z Koniakowa zamiast magnesika 🙂
Dzieci próbowały grać na tych dziwnych instrumentach w Chacie, i nawet im trochę wychodziło 🙂 Polecam też odwiedzić naprzeciw Bacówkę z pysznymi oscypkami, kupiliśmy też małą kiełbaskę z barana, smakowita, a czekać musieliśmy aż do następnego dnia, bo się piątek trafił hehe Obok Bacówki powstał sklep góralski, ostatnio jak byliśmy to jeszcze go nie było, a przynajmniej nie w tak rozwiniętej formie.
Ponad Koniakowem góruje Ochodzita, a u jej szczytu Karczma Ochodzita, pod nią można zostawić samochód i przejść dosłownie kawałek na szczyt. Polecam, bo piękne widoki, jest też wyciąg narciarski ośrodka Ski Ochodzita.
Zdarzyła się ładna pogoda, mieliśmy plany w okolicy, to szkoda byłoby nie uwzględnić w tych planach Bielska. Bardzo lubię to miasto, bo ma taki niecodzienny klimat, urocze zaułki, ładne budowle, jest duże, a miejscami sprawia wrażenie kameralnego. Jest też urozmaicone, bo różne atrakcje można w nim spotkać, w samym centrum góruje zamek, który stanowi Muzeum, więc można go zwiedzać. Oddziałami tego Muzeum jest też Muzeum Włókiennictwa w starej fabryce i Dom Tkacza nieco na uboczu Bielska.
Urokliwy jest też Rynek Bielska, już jakiś czas temu zrewitalizowany i zachęcający do spacerów i odpoczynku. Tu znów fontanna, więc obowiązkowy przystanek dla nas 🙂 Całkiem niedaleko stoi wysoka katedra, na pierwszy rzut oka może niezbyt piękna, ale jak się jej przyjrzeć, to jest bardzo ciekawa architektonicznie.
Polecam też spacerek głównym deptakiem, który prowadzi do Białej, tam, w pobliżu głównego placu zobaczyć można przepiękny Ratusz - wielka zdobna budowla, przy której istnieje Informacja Turystyczna, nasze dziewczynki dostały w niej różne widokówki w Reksiem - bielskim "produktem" 🙂 Oczywiście zdjęcie z Reksiem na deptaku też musiało być, obowiązkowy punkt programu chyba wszystkich dzieci odwiedzających Bielsko 🙂
Jeszcze na koniec podjechaliśmy pod piękny Dworzec w Bielsku i do drewnianego kościółka Św. Barbary, który już leży niedaleko trasy do Żywca.
Jak byliśmy w Informacji Turystycznej w Ślemieniu, to zaopatrzyliśmy się w różne materiały promocyjne i w nich znalazłam informację, że na Magurkę Wilkowicką da się wjechać samochodem. Jako że nasze dzieci jeszcze niezbyt górskie, a widoków brakuje, postanowiłam to wykorzystać i zaplanowaliśmy taką wycieczkę.
Co prawda na dole był znak zakazu i jechaliśmy trochę z duszą na ramieniu, ale szkoda nie wykorzystać takiej okazji. Zaparkowaliśmy kilkaset metrów od schroniska i dalej już pieszkom do Schroniska 🙂 Widoki z polany podszczytowej Magurki są bardzo ładne, widać Skrzyczne - najwyższy szczyt Beskidu Śląskiego naprzeciw, potem szereg beskidzkich szczytów i widok z tej strony kończyła Babia Góra - najwyższy szczyt Beskidu Żywieckiego.
Z drugiej strony widok rozciąga się na Beskid Mały i popularną Górę Żar, ledwo ledwo ale było widać zbiornik na szczycie. Malownicze miejsce. Za schroniskiem znaleźliśmy węzeł szlaków turystycznych, a jeszcze dalej pyszne jagódki 🙂
Z Magurki zjechaliśmy nie na główną drogę z Bielska do Żywca, ale zatyłami przejechaliśmy do Łodygowic, małej miejscowości z ładnym pałacem i ciekawym drewnianym kościółkiem Szymona i Judy Tadeusza.
W poniedziałek po długim weekendzie wybraliśmy się do kompleksu parków rozrywki w Inwałdzie. Tutaj opis Parku miniatur w Inwałdzie, który był jednym z pierwszych parków rozrywki w Polsce. Pierwszy raz odwiedziliśmy go w 2007 roku, więc już kilka lat temu. Od tamtej pory sporo się zmieniło. Doszły nowe miniatury i to szczególnie w części Polskiej, wśród nich zobaczyć można zamek w Mosznej, zamek Królewski w Warszawie, Wawel, Gołuchów, Krasiczyn, Łańcut, Będzin i wiele innych, nawet Giewont!
Część światowa tez jest ciekawa i jest kilka nowych elementów, a ponadto zmienił się Lunapark, doszły nowe atrakcje, jak wysoki ślizg w workach, a wszystko jest w cenie biletu, poza Dziką Rzeką, za którą płaci się osobno. Jest też gdzie zjeść. Dzieci bawiły się bardzo dobrze, a i nam się podobało, bo to wszak takie podróżowanie w pigułce. Wiele obiektów z tego parku nie mieliśmy okazji oglądać na żywo, a tutaj są dokładnie odtworzone.
Obok Parku Miniatur powstała w zeszłym roku ciekawa bardzo średniowieczna Warownia - zupełnie inny park rozrywki, również warty zobaczenia, ale o tym w następnej wycieczce.
Przy okazji Inwałdu odwiedziliśmy też Andrychów i papieskie Wadowice, których nie sposób ominąć, kiedy jest się tak blisko, tym bardziej, że zachęcona zdjęciami Mariana, chciałam zobaczyć Rynek po remoncie, bo ostatnim razem jak byliśmy to był cały rozkopany. Wadowice Dzisiaj Wadowice słyną już w świecie, czuje się tu pielgrzymkową atmosferę, kościół pełen turystów, mówiących w wielu językach, rozmodlonych i zaciekawionych. Rynek wypiękniał, wyłączony z ruchu,...
Na koniec zwiedzania Inwałdu zostawiliśmy sobie Dinolandię - jak dla mnie jeden z ładniejszych parków dinozaurów w Polsce. Co prawda dinozaury w Inwałdzie się nie ruszają, ale mi to do niczego niepotrzebne, a za to są bardzo ładne. Cały Park zrobiony jest gustownie i estetycznie.
Nie ma tu wiele atrakcji dla dzieci poza dinozaurami, ale nie ma też powodu do nudy, jest ładny plac zabaw, mini golf dla całej rodziny, tunele, mostki, a dodatkowo płatny też park linowy rozłożony ponad dinozaurami. Dzieci można wozić w specjalnych wózkach w kształcie dinozaurów. Dzieciom oczywiście bardzo się to podoba, rodzicom trochę mniej 😉
W 2012 roku w Inwałdzie obok Parku Miniatur (bilety osobne lub łączone do wyboru) powstał nowy park rozrywki tematyczny - Warownia. Jest to bardzo ciekawa atrakcja, edukacyjna i estetycznie wykonana. Składa się ze średniowiecznej osady w drewnie i górującej ponad nią murowanej warowni.
W osadzie można odwiedzić poszczególne chaty, w której nauczymy się tkać, lepić gliniane miseczki, pleść sznurek i takie tam różne średniowieczne zajęcia. O pełnych godzinach można zobaczyć pokaz z udziałem inwałdzkiej smoczycy.
Osada była bardzo ciekawa i dzieciom się bardzo podobało, ale jeszcze ładniejsza jest Warownia, potężne zamczysko, w którym można zwiedzić salę tortur i zobaczyć multimedialną inscenizację. Fajnie jest się przejść po tarasie widokowym wokół dziedzińca. Jest też gdzie zjeść czy kupić lody.
Najmniej na razie rozwinięty, choć również ciekawy jest Park Ruchomych Smoków, teren ładnie przygotowany, ale na razie mało "mieszkańców", a do tego Natalia niestety się ich bała 🙂
Wspomniana już zaległa wycieczka rodzinna do Rychwałdu, w którym co roku 15 sierpnia odbywa się Święto Wojska Polskiego, które organizuje 18 bielski batalion desantowo-szturmowy. W tym dniu, po uroczystej mszy w Sanktuarium, odbywa się pokaz żołnierzy, a potem rozpoczyna się piknik, z darmowymi: piwkiem, kiełbaskami z grilla i grochówką. Świetna sprawa, ale jest sporo ludzi, dlatego warto przyjechać dość wcześnie, nie dopiero po południu bo bywa kłopot z zaparkowaniem, choć z każdym rokiem parkingów przybywa. Polecam przynajmniej raz odwiedzić Rychwałd w tym czasie, bo to rzadko juz dziś spotykana impreza wojskowa.
Zaczynam od końca, bo Złoty Stok to ostanie miejsce na naszym szlaku w Kotlinie Kłodzkiej, ale tak jakoś wyszło. Zaciszna miejscowość na Rynku, tętni za to życiem pod słynną Kopalnią Złota, jednak my zwiedzanie kopalni zostawiliśmy na inny czas, tym razem natomiast odwiedziliśmy nową atrakcję - połozony niedaleko Kopalni, na ulicy Złotej Średniowieczny Park Techniki. To bardzo fajne miejsce, szczególnie dla dzieci, ale zapewniam, że i dorośli będą zadowoleni. Można tu obejrzeć machiny średniowieczne, które napędzane są siłą mięśni.
Park Techniki zwiedza się z przewodnikiem, który ciekawie opowiada, a do tego pozwala wprawiać maszyny w ruch, co jest świetną atrakcją dla dzieci. Natalia nie spuszczała ręki z góry, bo ciągle zgłaszała się do kolejnych maszyn, a Dominika nie pozostawała w tyle 🙂 Fajne miejsce, polecam wizytę z dziećmi.
Jest też Labirynt Strachu i Chata Kata, straszne miejsce, choć tutaj wszystko zrobione jest na luzie i przez to jest to bardzo fajna zabawa.