Blogowe Morsy. Coroczne morsowanie na Mazurach
Blogowe Morsy to fantastyczna impreza, która już od 5 lat każdej zimy odbywa się na Mazurach. Magicznie zamienia luty w ciepły i czarujący moment w roku! Paradoksalnie, bo choć głównie chodzi o wyborne spotkanie w gronie świetnych blogerów, to jednak wisienką na torcie całego wydarzenia jest morsowanie w jeziorze. Lodowatym o tej porze roku. Mogłoby się wydawać, rzecz okrutna, a jednak w tych okolicznościach i w tym towarzystwie smakuje wybornie! No i czekająca na brzegu balia z gorącą wodą sprawia, że człowiek aż rwie się do wody. A to tylko wyrywek niesamowitych atrakcji, jakie czekają każdego roku w ten blogowy weekend morsowy.
Morsowanie. Wady i zalety. Gdzie, jak i kiedy morsować?
Ale co to jest w ogóle to morsowanie? Ostatnio stało się tak popularne, że już chyba nie ma osoby, która by o nim nie słyszała.
Morsowanie to nic innego, jak zanurzenie się lub krótka kąpiel w zimnej wodzie. Nie ma znaczenia, gdzie to robimy. Czy w jeziorze, rzece, morzu czy nawet w basenie. Ważne, by woda była zimna, czyli miała poniżej 15 stopni Celsjusza.
O ile w Polsce utarła się nazwa morsowanie, to z angielska bardziej powiemy o tej aktywności winter swimming albo cold water swimming. Niektórzy praktykują ją od lat, podobno zalecał ją nawet sam Hipokrates. Dziś uznaje się ją nawet za dyscyplinę sportową.
Zalety i wady morsowania
Jak to w życiu bywa, wszystko niesie ze sobą zalety, i wady. Podobnie jest z morsowaniem i może trudno Ci w to uwierzyć, ale jednak przewaga zalet morsowania nad jego minusami jest druzgocąca! A więc morsowanie obniża ciśnienie tętnicze i zwalnia tętno. Powoduje też wzrost kortyzolu i choć mówi się na niego hormon stresu i mogło by się wydawać, że to niepożądane zjawisko, nic bardziej mylnego. Główną funkcją kortyzolu jest bowiem dostarczenie większej ilości energii w sytuacjach stresu fizycznego czy emocjonalnego. Poprawia też naszą odporność. Jest więc nam jak najbardziej potrzebny i to jeden z powodów, dla których amatorzy morsowania rzadziej chorują. A jeśli dodać do tego działanie antydepresyjne i poprawę pamięci, to nie wiem, jak możesz jeszcze opierać się tej idei.
A jeśli te zalety dotąd Cię nie przekonały, to jest jeszcze jedna, dla niektórych najważniejsza: mówi się, że spędzenie 3 minut w wodzie o temperaturze 3 stopni Celsjusza, pożera z organizmu energię równą sprintowi na 1500 metrów. To w takim razie idealny sposób na odchudzanie!
No ale oczywiście nie jest tylko różowo. Morsowania powinny unikać osoby z problemami kardiologicznymi, bowiem zanurzenie w zimnej wodzie to duże obciążenie dla układu krążenia. Stąd po takiej kąpieli mogą wystąpić arytmie.
Jak morsować?
Sezon morsowy trwa od października do końca kwietnia. Najlepiej zacząć z osobą, która już wcześniej morsowała. Nawet, jeśli nabierzesz trochę doświadczenia, warto pamiętać, by morsować zawsze w towarzystwie innych osób. Tak jest po prostu bezpieczniej! Nie potrzebujesz specjalnego stroju, wystarczy zwykły strój kąpielowy. Dobrze mieć ubraną czapkę i rękawiczki, ale nie jest to koniecznie potrzebne. Ja nie lubię zimnych stóp, toteż miałam również ubrane buty przeznaczone do wody i to był bardzo dobry ruch. Oczywiście przydaje się ręcznik i suche, ciepłe ubrania po morsowaniu. Bardzo dobrym pomysłem jest ciepły napój w termosie, najlepiej herbata. Idealna będzie gorąca zupa! Przed morsowaniem nie pij alkoholu!
A gdy już nadejdzie ten moment... Przed wejściem do zimnej wody należy się dobrze rozgrzać. Zaraz po rozgrzewce wejdź do wody zdecydowanie i zanurz się do klatki piersiowej. Nie wycofuj się w trakcie wchodzenia, bo będzie Ci znacznie trudniej wrócić do wody. Na początek kąpiel powinna trwać do 2 minut. W miarę regularnych kąpieli można zwiększyć czas przebywania w lodowatej wodzie do 5 minut. Dobrym rozwiązaniem jest również po wyjściu z wody rozgrzać się w saunie albo bani, jeśli jest taka możliwość. Po zagrzaniu można zakończyć przygodę z morsowaniem, albo spróbować wejść do wody ponownie. To naprawdę fajna przygoda!
I to nie jest tak, jak myślałam, że pierwsza próba na pewno skończy się chorobą. Ja takich prób mam za sobą obecnie 5 i żadna nie wywołała przeziębienia. Każda natomiast mocno poprawiła mi nastrój!
Blogowe Morsy 5 w Hotelu Anders Stare Jabłonki
Kochani rzadko zdarza nam się taki cudownie resetujący i relaksujący weekend!
A ten w lutym 2024 roku na Mazurach właśnie taki był. W ślicznym miejscu nad Jeziorem Szeląg Mały spotkaliśmy się z innymi blogerami, na kultowym już wydarzeniu. Morsowanie to taki pretekst, bo oprócz niego dzieje się tam wiele dobrego. Rozgrzewa gorąca atmosfera i nawet wiatr i niska temperatura wody nie mogą tego zmienić!
Punktem kulminacyjnym imprezy było oczywiście morsowanie w jeziorze, na plaży hotelowej w Starych Jabłonkach, które słyną z siatkówki plażowej. Dlatego rozgrzewał nas Michał Kądzioła - kilkukrotny Mistrz Polski w tej dyscyplinie. Prosto z zimnych wód jeziora, wskoczyliśmy do balii, żeby się wygrzać. Emocje sięgały zenitu. Miło, zabawnie i kolorowo. Tak właśnie jest na Blogowych Morsach. Po kąpieli piekliśmy jaszczury (ciasto, które potem wypełnia się nadzieniem) i kiełbaski. Rozgrzewała nas ciepła zupa i herbata.
A poza kąpielami na plaży były imprezy towarzyszące. Warsztaty serowarskie z Krzysztofem Jaworskim serowarem żuławskim, podczas których zrobiliśmy własny ser czy przezabawne warsztaty barmańskie z Karolem Kraszewskim, aktualnym Mistrzem Polski Coffee in Good Spirits i Koktajli Bezalkoholowych. Kulinaria cały czas nam towarzyszyły, a apogeum tych uniesień przeżyliśmy na spotkaniu z Karolem Okrasą. Najpierw my gotowaliśmy dla niego, potem on dla nas. Była moc, uśmiech nie schodzi z naszych twarzy do dziś.
Nasza filmowa relacja
Zapraszamy do naszej filmowej relacji z dużą dawką humoru 🙂
Hotel Anders
A wszystko to działo się w magicznie położonym Hotelu Anders Stare Jabłonki, na zaproszenie Szalone Walizki i Mazury.travel. Obiekt ulokował się niemal na brzegu jeziora Szeląg Mały i zachwyca okolicą. W otoczeniu lasu, z własną plażą i wspaniałą ofertą kulinarną trafia w gusta turystów, nawet tych wymagających. Strefa SPA z basenem, jacuzzi i saunami, kręgielnia, bilard oraz klub nocny sprawiają, że dobrze można się tutaj zabawić i wyluzować.
Tutaj znajdziesz duży wybór noclegów. Zamawiając nocleg na Booking.com za naszym pośrednictwem wspierasz rozwój naszego bloga, za co z góry dziękujemy! To pomoże nam w dotarciu do wielu ciekawych miejsc, które później chętnie Wam pokazujemy i dzielimy się z Wami naszymi doświadczeniami i informacjami.
Booking.com
Blogowe Morsy 4 na zamku w Rynie
Muszę przyznać, że bardzo wciągnęła nas atmosfera Blogowych Morsów w Rynie, na których gościliśmy po raz pierwszy. Po raz pierwszy też morsowaliśmy, choć do ostatniej chwili nie byłam pewna, czy na pewno się zdecydujemy. Jestem szczęśliwa, że pokonaliśmy z Łukaszem wszystkie słabości i zanurzyliśmy ciała w tej lodowatej wodzie. Nie było wcale aż tak źle, niosła nas adrenalina całej niesamowitej imprezy. Do całej akcji przygotowała nas rozgrzewką Oktawia Nowacka - brązowa medalistka olimpiady w Rio z 2016 roku.
Przyznam jednak, że dużym motywatorem był fakt, że na plaży czekała na mnie, i oczywiście innych blogerów, w nagrodę balia z gorącą wodą i to w niej spędziłam więcej czasu. Malownicze Jezioro Ołów musi mi wybaczyć. Była też na miejscu sauna. Uśmiechy na twarzy mówią same za siebie, była moc, dobra energia i świetna zabawa! A po przebraniu ogrzaliśmy swe zmarznięte ciała przy ognisku, piekąc kiełbaski i swoiste ciasto zwane jaszczurem.
Zamek Ryn
Czwarta odsłona Blogowych Morsów w 2023 roku miała miejsce na magicznym zamku Ryn, w tej niewielkiej miejscowości na Mazurach. Cała impreza trwała od piątku do niedzieli. W sobotni wieczór bawiliśmy się na średniowiecznej biesiadzie zamkowej, z komturem krzyżackim, w strojach z epoki. To był niesamowity moment, trwający na tyle długo, by się nim odpowiednio nacieszyć. Pięknie ugościł nas ten pokrzyżacki zamek wzniesiony na niewysokim wzgórzu około połowy XIV wieku. To drugi co do wielkości zamek krzyżacki w Polsce, po zamku w Malborku. Powstał za czasów wielkiego mistrza Winricha von Kniprode. W 1393 roku utworzono tu komturię, a pierwszym ryńskim komturem był Fryderyk von Wallenrod.
Na początku XXI wieku warownia została gruntownie odremontowana i od 2006 roku dostępna jest dla turystów w formie nowoczesnego hotelu z ofertą Spa. Każdy turysta może również zwiedzić korytarze i wybrane komnaty z przewodnikiem. Zachwyca tu ogromny dziedziniec, który otaczają cztery skrzydła: Komturskie, Rycerskie, Myśliwskie i Więzienne. Podczas Blogowych Morsów spaliśmy w skrzydle Więziennym, ale wcześniej, latem mieliśmy okazję też nocować w skrzydle Myśliwskim. Warto zawitać w Rynie również letnią porą, bowiem zamek ulokował się bardzo malowniczo między dwoma jeziorami - niewielkim zbiornikiem o nazwie Ołów, w którym to właśnie moczyliśmy się w lutym, a całkiem sporym Jeziorem Ryńskim, które ma połączenie z wielkimi jeziorami mazurskimi. Działa tu przystań wodna i ekomarina, a niemal nad samym brzegiem stoi też zabytkowy młyn, który latem zaprasza jako przepyszny Gościniec Ryński Młyn, z jadłem regionalnym.
Podziękowania
Nie mielibyśmy tej wielkiej przyjemności wspólnego blogowego morsowania i biesiadowania, gdyby nie Justyna z Warmińsko-Mazurskiej Regionalnej Organizacji Turystycznej oraz geniusze organizacji imprez: Dorota i Jarek z bloga Szalone Walizki, którzy wspólnie organizują to niecodzienne wydarzenie. Ślicznie dziękujemy za zaproszenie i już nie możemy doczekać się kolejnej odsłony!
A bawią się tam z nami także inni blogerzy, którym również serdecznie dziękujemy za bardzo miły, wspólny czas. Wśród nich są:
Antek w Podróży, Podróże bez ości, Gdzie Los Poniesie, Tu i tam we dwoje, Życie w podróży, Cel w Podróży, Gdzie słońce dla nas wschodzi, RobiMy Podróże, Wszędobylscy, Places2visit, IDĘ DROGĄ - Poniewierka przez Świat, Słowiańska Wędrowniczka, Mewa w locie, Kuba ON TOUR, Pojechana, Doris in Social Media, 101 Countries before 50, Hej Amigos.
Sponsorzy wydarzenia to przede wszystkim Jack Wolfskin oraz Alkohole Winoteka, ale także Polmlek, Łowicz, czy Lubella.