Raz jeszcze Tatry...i nie tylko

, Bogdan Szczepurek
Miniaturowa mapa z zaznaczeniem

Tatry /nie tylko/ - 13.05. - 16.05.2011
Jest piękny poranek .Już czas ruszać w drogę,a miejscowością docelową oczywiście Zakopane...Przecież zaprzyjażniony z nami Giewont czeka już parę miesięcy..Po drodze kierujemy się do miejscowości Zator/ to na trasie Oświęcim - Kraków/.Jak wieść niesie, wybudowano tam największy w kraju Park Ruchomych Dinozaurów.Po zapoznaniu się z obiektem,okazuje się że Dinozatorland w Zatorze to wspaniałe miejsce na spędzenie czasu z rodziną. Największą atrakcją jest ścieżka edukacyjna w starym lesie, bogata nie tylko w "ożywione" prehistoryczne gady, ale również w piękne, kilkusetletnie okazy drzew. Tu można podziwiać największego na świecie, ruchomego T-Rexa i innch 100 gadów.Ponadto na stosunkowo niewielkej przestrzeni zgromadzonych jest tyle atrakcji że pewnie i dnia by nie starczyło na zmierzenie sie z nimi.Są tutaj różnorakie karuzele,mini tory wyścigowe,lunapark,kino 5D...jest wodny Park Rozrywki oraz Kraina Bajek w Parku św. Mikołaja. ...Jeśli dodam że w niedalekim Inwałdzie działa już od czterech lat Park Miniatur "Świat Marzeń,,w ktorym zgromadzono miniatury chyba wszystkich sławnych budowli na ziemi...to wniosek musi się nasuwać jeden:pojedżmy tam...jeśli nie z naszymi wnukami,to sami...naprawdę warto.
Po nacieszeniu oczu zatorskimi dziwami ruszamy dalej,by wczesnym popołudniem zameldować się
w Zakopanem przy ul.Ogrodowej.Po póżnym obiedzie ruszamy na podbój Krupówek i skoczni.Wjeżdżamy również na Gubałówkę,skąd otwiera sie możliwość popatrzenia na Tatry.Zastanawiam się czy jutrzejsza aura umożliwi mi wejście na któryś z obserwowanych szczytów.Już o zachodzie słońca jedziemy jeszcze do Szaflar słynących ostatnio z basenów termalnych.Temperatura wody 28 - 34 stopnie...to coś dla mnie,a więc zanurzamy się.
....W dniu następnym od samego ranka ani jednej chmurki na niebie...pogoda taka ,jaką sobie wymarzyłem wczoraj...A więc w góry miły bracie...Już ok 6.30 byłem w Kużnicach,skąd Zielonym szlakiem dotarłem przez Myślenickie Turnie na Kasprowy.I tu dylemat...czy dalej w lewo na Świnicę...czy w prawo na Czerwone Wierchy.Po namyśle wybrałem jednak wierchy/na Świnicy byłem w ubiegłym roku/.Wyobrażcie sobie....wyśmienita pogoda,niewielka ilość turystów na szlaku,również niewiele śniegu,widoczność wyśmienita.. a wiatr jakby wogóle był nieobecny i ja na czerwonym szlaku w kier.Kopy Kondrackiej.../a może i na Giewont zdołam wejść?../..To był nad wyraz bardzo optymistyczny i niepoparty odpowiednim przygotowaniem zamiar/jak się okazało póżniej/Przecież wejście na Kasprowy to już wyczyn nie byle jaki.A przecież to dopiero pierwszy etap dzisiejszej wędrówki. Jest to praktycznie mój pierwszy w tym roku wypad w góry,dlatego też mam od samego początku wątpliwości co do mojej aktualnej wydolności.Na zboczu Kasprowego od czasu do czasu w górze pojawia się wagonik kolejki linowej.Od pewnego momentu zaczynam zazdrościć tym,których kolejka szybko i bezpiecznie zawiezie na Kasprowy, ...tymczasem ja...znajdę się na szczycie pewnie za conajmniej trzy godziny/ i dyszeć będę jak tuwimowska lokomotywa.Szlak prowadzi lasem,następnie wśrod kosodrzewiny.Turystów raczej nie spotykam.Czym wyżej tym piękniejsza panorama.Z prawej strony...ukazuje się Giewont..dalej Czerwone Wierchy.Patrząc zaś na wschod,dostrzec można coraz wyrażniejsze szczyty Tatr Wysokich.Po osiągnięciu szczytu rozciągająca sie wokół panorama może wywołać zawrót głowy.Jest niesamowicie pięknie. Nieco niżej...na wysokości górnej stacji kolejki...tłum ludzi,z których nieduża cżęść udaje się w kierunku Beskidu i Przełęczy Liliowej,inni zaś,stojąc przy barierkach fotografują.Ja natomiast wzrok kieruję na zachod w stronę Czerwonych Wierchów,z których tylko trzy są widoczne tj Kopa Kondracka,Małołączniak i Krzesanica.Ciemniak pewnie chowa się za Krzesanicą.Po nieco przydługim odpoczynku ruszam dalej/tym razem czerwonym szlakiem/ kierując się w stronę Pośredniego Goryczkowego Wierchu.W galerii wlepię pewnie jakieś fotki z tej wędrówki w czasie której pod koniec moje nogi odmówiły niestety wspólpracy z moją głową..na skutek czego powróciłem na Ogrodową już po ciemku,i ochoty na Szaflary już nie miałem... Ale.....niepotrzebnie uprzedzam fakty...Na razie nic mi nie dolega,posuwam się w miarę szybko,mimo iż co jakiś czas trzeba brnąć po śniegu.Pstrykam dość często bo otoczenie przeurocze.Obiektyw aparatu jakby sam wybierał cele godne upamiętnienia...A to Kościelec widoczny na wschodzie,który uważam za najwstrętniejszą górę w Tatrach/Przymierzałem się do niej razy kilka ale zawsze stanęlo coś na przeszkodzie...a to pogoda zawiodła, a to oblodzenie niebezpieczne...Kiedyś byłem już bardzo blisko szczytu ale przerażony faktem że jestem tu zupelnie sam,zawróciłem.Dopiero jakieś 3 lata temu zdołałem stanąć na szczycie Kościelca razem z Tanią i Mirkiem./

Od strony poludniowej na szlak którym podążam patrzy Krivań, dziesiąty szczyt Tatr pod względem wysokości/tuż za Rysami/ Jest to narodowa..wręcz święta góra Słowaków
Hej Krywaniu, Krywaniu wysoki!
Płyną, lecą spod ciebie potoki!
Tak się leją moje łzy, jak one,
hej łzy moje, łzy niezapłacone...
Hej Krywaniu, Krywaniu wysoki!
Płyną, lecą nad tobą obłoki!
Tak się toczy moja myśl, jak one,
hej te myśli, te myśli stracone...
Hej Krywaniu, Krywaniu wysoki!
Idzie od cię szum lasów głęboki,
a mojemu idzie żal kochaniu,
hej Krywaniu, Krywaniu, Krywaniu

, Bogdan Szczepurek
, Bogdan Szczepurek

Pięknie prezentują się Czerwone Wierchy oglądane ze szlaku.To obiekty dzisiejszyh moich westchnień.Ale same westchnienia nie przybliżą ich nawet o metr...a wiec dalej w drogę.Szlak turystyczny przez Goryczkowy nie prowadzi jego szczytem, lecz trawersuje go po południowej słowackiej stronie,tym samym przez dłuższy okres czasu przechadzam się po Słowacji...a na horyzoncie od prawej...Kopa Kondracka,Małołączniak i najwyższa z Czerwonych Wierchów Krzesanica.Nie widać Ciemniaka,ktory pewnie się kryje za Krzesanicą..

Pokonuję Suche Czuby,za którymi już będzie widać bardziej dokładnie niedaleką Kopę...Patrząc w lewo, wzrokiem ogarniam rozległą Dolinę Cichą na Słowacji..po prawej zaś mijam Suchą Dolinę Kondracką oraz Dolinę Kondratową o dość znacznej a tym samym nieprzyjemnej stromiżnie...Szlak czerwony omija ich wierzchołki, prowadząc południowymi stokami po słowackiej stronie, dochodzi natomiast do samej grani przy przełęczach... Jak mnie poinformowano,z południowych stoków Suchych Czub do Doliny Cichej schodzą ogromne lawiny, szczególnie Wielkim Żlebem Kondrackim. Z tego też względu przy zimowym przejściu nie należy iść szlakiem turystycznym, lecz należy ściśle trzymać się grani (unikając oczywiście nawisów śnieżnych)Dzisiaj jednak zagrożenie lawinowe żadne..a więc dalejw drogę po szlaku ... Docieram do przełęczy pod Kopą Kondracką...do szczytu już niewiele pozostało.Krzyżują się tu szlaki czerwony i zielony.Jeszcze tylko niewielkie pół godziny i będę na szczycie...tym samym przekroczę wysokość 2000 m,a o to dzisiaj między innymi mi chodzi . Na Kopie przebywam dlużej,po czym schodzę żóltym szlakiem w kierunku Giewontu, na którym dziś na pewno nie stanę...Śnieg zalega jeszcze na północnej stronie Kopy...więc ze zdwojoną uwagą posuwam się w dół...

, Bogdan Szczepurek
, Bogdan Szczepurek

A w dole przełęcz Kondracka, dogodne miejsce na odpoczynek przed lub po Giewoncie...W ubiegłym roku o tym czasie zalegała tutaj jeszcze gruba warstwa śniegu...Teraz już tylko w dół Halą Kondratową,następnie Kalatówkami do Kużnic..za jakieś 3 godziny będę pewnie w mieście .Odpoczywam u stóp Giewontu na Przełęczy Kondratowej.Tutaj przypadkiem byłem świadkiem akcji ratowniczej realizowanej przez zespół śmigłowca...Fotkę z tego wydarzenia zrobiłem tylko jedną.Za to filmik nakręciłem spory...od momentu spuszczenia na linie ratownika...do chwili wciągnięcia na pokład helikoptera osoby ratowanej. Po helikopterowych atrakcjach trzeba się jednak zmobilizować i zacząć schodzić w Halę Kondratową.Odległość stąd do Kużnic normalni ludzie pokonują w niespełna 2 godziny a mnie zeszło conajmniej jeszcze raz tyle...Szczególnie ,idąc w dół odczuwalem bezwład nóg.Z utęsknieniem wypatrywałem jakiegokolwiek wzniesienia,którego pokonywanie przynosiło ulgę.Dla mnie była to droga przez mękę,mimo iż teran cały czas się obniżał.Docieram wreszcie do schroniska na Kondratowej gdzie jest okazja na odpoczynek.Kiedy zdołalem dowlec się do Kużnic...myślę sobie:Boguś..nigdy więcej...i mowię do siebie niczym Kmicic do Wołodyjowskiego....Kończ Waść,wstydu oszczędż..przecież to już i wiek nieodpowiedni i waga nie ta....Nie minął tydzień i o dolegliwościach z połowy maja zdołałem zapomnieć... Wiem że przyzywa mnie w Tatry pewien jegomość,którego zowią Spiącym Rycerzem.
......Dzień następny...zachmurzenie totalne..szczyty niewidoczne..zimno..siąpi deszcz..W tym stanie rzeczy o wymarszu w góry mowy nie ma...Jedziemy zatem do niewielkiej wsi pod Nowym Targiem o nazwie Łopuszna,gdzie zwiedzamy dość interesujące zabudowania zespołu dworskiego.Idziemy też na miejscowy cmentarz aby pokłonić się Ks.Tischnerowi.Z Łopusznej kierujemy się na Pieniny...spacerujemy brzegami jeziora Czorsztyńskiego....zdobywamy rownież zamek w Czorsztynie, po czym wracamy na Ogrodową...gdzie w międzyczasie przygotowano wspaniałą biesiadę....Nad szczegółami tej imprezy niech jednak cisza zapanuje...

, Bogdan Szczepurek
, Bogdan Szczepurek
, Bogdan Szczepurek


I dzień ostatni wypadu...Dziś wieczorem mamy dotrzeć do Gliwic ale po drodze zatrzymujemy się w Krakowie.Włócząc się na luzie po mieście,zaglądamy do napotkanych kościołów,docieramy do historycznej Skałki,odwiedzamy Kazimierz,starą dzielnicę żydowską/ nawet w synagodze udało mi się zrobić parę fotek/na rynku zaś odwiedziliśmy piękne sukiennice,wysłuchaliśmy hejnału,pokłoniliśmy się wieszczowi.Poszliśmy rownież na Franciszkańską 3....W znanym przez wszystkich oknie widnieje portret...inaczej być nie może. Pojechaliśmy jeszcze do Łagiewnik a stąd pod Kopiec Kościuszki.Krakow opuszczamy pod wieczór i do domu....bo wiadomo...w domu najlepiej.Dodam jeszcze że ja czas cały pstrykałem...bo lubię bardzo i pstrykać i kręcić.

, Bogdan Szczepurek
, Bogdan Szczepurek
, Bogdan Szczepurek
, Bogdan Szczepurek
, Bogdan Szczepurek
, Bogdan Szczepurek
, Bogdan Szczepurek
, Bogdan Szczepurek
, Bogdan Szczepurek
, Bogdan Szczepurek
, Bogdan Szczepurek
, Bogdan Szczepurek
, Bogdan Szczepurek
, Bogdan Szczepurek
, Bogdan Szczepurek
, Bogdan Szczepurek
, Bogdan Szczepurek
, Bogdan Szczepurek
, Bogdan Szczepurek
, Bogdan Szczepurek
, Bogdan Szczepurek
, Bogdan Szczepurek
, Bogdan Szczepurek
, Bogdan Szczepurek
, Bogdan Szczepurek
, Bogdan Szczepurek
, Bogdan Szczepurek
Avatar użytkownika Bogdan Szczepurek
Bogdan Szczepurek
Komentarze 3
2011-05-13
Moje inne podróże

Komentarze

Zostaw swój komentarz

Avatar użytkownika mokunka
mokunka
07 październik 2011 21:52

No fakt, najpierw foty, pozniej post a ...potem wczytalam sie dokladnie, hihihi .Pozdrawiam Toja.🙂 A Bogdan rzeczywscie turysta, ze uuu.🙂

Avatar użytkownika toja1358
toja1358
07 październik 2011 21:46

Mokunko, niezbyt uważnie czytałaś relację Bogdana, tam wyraźnie jest napisane, że po drodze do Zakopanego był w Parku Dinozaurów 🙂))

Boguś, wspaniała  wycieczka, świetny opis. Szlak z Kasprowego na Kopę należy do moich ulubionych, przechodziłam go w odwrotnym kierunku - piękne widoki na Tatry.

Podziwiam Twoją kondycję, schodzenie jest rzeczywiście  trudne i kolana wysiadają nawet młodym i zdrowym - tym bardziej szacunek - tak trzymaj.

Pozdrawiam serdecznie 🙂

Avatar użytkownika mokunka
mokunka
05 październik 2011 21:19

Bogdan ,z ciebie taternik, ze hoho 🙂)) ale mam pytanie o pierwsza fotke.Czy ona aby dotyczy Tatr czy sie poprostu zaplątała z Dinozatorlandu.

Ostatnio edytowany: 2011-10-06 09:44

Ostatnio edytowany: 2011-10-07 21:50

Wycieczka na mapie

Zaczarowane Podróże - dawniej podroze.polskieszlaki.pl
Copyright 2005-2024