Ełk, Tykocin, Wilkowyje...

Ełk, kasia ejsmont
Miniaturowa mapa z zaznaczeniem

Koniec pobytu na mazurach dał początek nowej wyprawie. No bo przecież trzeba było się przemieścić. Z Kętrzyna do Lelowa. Bo mnie zostało jeszcze trochę urlopu, a Darek znowu wyjeżdża. No to wracam do Lelowa. Na Kaczą. Ale przecież nie najkrótszą drogą do celu. Taka trasa wymaga oprawy. I godnych przystanków. Zostając po wschodniej stronie Polski, krętymi dróżkami, pośród krajobrazów niemal nieskalanych działalnością człowieka, jedziemy do Lelowa. Przez Ełk, ale tutaj tylko na chwilkę zatrzymujemy się nad jeziorkiem – dosłownie 15min, bo mamy bardzo napięty harmonogram.

Ełk, kasia ejsmont
Ełk, kasia ejsmont

Naszym kolejnym punktem na trasie jest Tykocin. Na ten przystanek zarezerwowałam zdecydowanie więcej czasu. Wybierałam się do tego miasteczka już kilka lat i jakoś ciągle było nie po drodze. No to postanowiłam, że tym razem drogę dopasuje do Tykocina.

Ełk, kasia ejsmont
Ełk, kasia ejsmont

Zamek, który wyrósł z kukurydzy. Od niego zaczęliśmy nasz spacer, droga tak nas zaprowadziła. Dzisiejszy zamek to rekonstrukcja. Oryginalna warownia niestety nie przetrwała wojennych zawirowań. No nie mniej jednak, jest to niewątpliwie duża atrakcja tych okolic.

Jezioro Ełckie, kasia ejsmont
Ełk, kasia ejsmont
Tykocin, kasia ejsmont

Tykocin to bardzo ciekawa miejscowość, w układzie przestrzennym i architektonicznym, przetrwał tu, obraz dawnego polskiego miasteczka. Zaś klimat tego miejsca, przybliża dziedzictwo poprzednich epok. Jest to miejsce urokliwe i spokojne. W Tykocinie kręcono sceny do filmu i serialu „U Pana Boga..”.

Tykocin, kasia ejsmont
Tykocin, kasia ejsmont

Pospacerowaliśmy troszkę, chciałoby się więcej, ale my dziś szmat drogi mamy do przejechania i trzeba ruszać dalej. Dzień nam się trafił cieplutki. Złośliwość aury nie zna granic. Taki dzień jak w sam raz do taplania się w wodzie. I ten dzień oczywiście nastał akurat wtedy, kiedy my pobyt na mazurach zakończyliśmy. No może człowiekiem tąpnąć, no oczywiście, że może. I ja się troszkę zatrzęsłam z tego powodu, ale tylko wewnętrznie, co by nie psuć sobie i innym dobrze zapowiadającej się wyprawy.

Tykocin, kasia ejsmont
Tykocin, kasia ejsmont

W trasie taka temperatura trochę jest jednak mecząca. Cały dzień jazdy z dziećmi też nie poprawia samopoczucia, miałam więc przygotowane jeszcze dwa przystanki, abyśmy mogli złapać oddech, przewietrzyć dzieci i nie uszkodzić sobie zaworów bezpieczeństwa. Takim właśnie przystankiem na przewietrzenie miał być Liw. No i z Tykocina nawigacja właśnie tam nas prowadziła. Ale, ale do celu nie dotarliśmy. Droga nam się skończyła brutalnie i nagle, bo została poddana remontowi, przez co chwilowo wcale jej nie było. Została tylko potężna dziura. No i dupa blada. Próbowaliśmy zmusić nawigację do znalezienia innej drogi, ale chyba była za daleko, bo nawigacja cały czas zawracała nas do tej dziury w drodze, która czyniła tę drogę nieprzejezdną. Darowałam więc i sobie i Darkowi, ten Liw, bo szukanie drogi do niego kosztowałoby nas zbyt wiele nerwów i czasu. A w tym czasie, między próbą odnalezienia drogi, a rezygnacją z szukania, na którymś z kolei zakręcie, w Darusiowej głowie musiały wpaść na siebie te dwa neurony, co tam sobie swobodnie krążą po jego półkulach, bo Daruś sobie przypomniał. To musiało być dla niego ciekawe doświadczenie, bo normalnie to On niczego, nigdy nie pamięta. „Amnezyja” totalna. A tymczasem takie zaskoczenie. Tym bardziej, że Daruś przypomniał sobie, że gdzieś w okolicy, w której się aktualnie znajdowaliśmy jest Jeruzal, czyli Wilkowyje – wioska z serialu „Ranczo”. Daruś jest wielkim fanem tego serialu, razem z babcią śledzą losy bohaterów. Zawziął się więc i Jeruzal znalazł. Do wioski nowiusieńki asfalt wylany. Jeszcze nawet linie nie wymalowane, a ilość samochodów uczęszczających tą drogą, sprawiła, że Darek od razu nabrał pewności, że jedzie dobrze. - No bo gdzie indziej jechałoby tylu warszawiaków naraz. No rzeczywiście, wszyscy jechali do Wilkowyj 🙂. To pewnie popularność wioski i napływ zwiedzających, spowodowały nowy asfalt na drodze donikąd. A w wiosce kwitnie przemysł turystyczny. Są w sprzedaży balony z helem, przyjechała budka z hod-dogami, a w sklepie u pani Krysi na pniu schodzi sztandarowy produkt pierwszej potrzeby – Mamrot. Wszyscy obowiązkowo do zdjęcia na niebieskiej ławeczce pozują (my też 🙂. Fajne miejsce. Zabawnie było, tym bardziej, że to taki typowy spontan. Nikt nie wiedział co zastaniemy. Zaskoczenie było, ale bardzo pozytywne. Przez te zawirowania z brakiem drogi, przez szukanie Jeruzala, mamy spore opóźnienie. Myślałam więc, że Darek będzie chciał z tego ostatniego przystanku, który zaplanowałam zrezygnować. Ale nie. Jedziemy do Drzewicy. To znaczy jedziemy w sumie do Lelowa, ale jeszcze zahaczymy o Drzewicę. Dzień się przecież jeszcze nie skończył.

Tykocin, kasia ejsmont
Tykocin, kasia ejsmont
Tykocin, kasia ejsmont

A w Drzewicy na nasze powitanie licznie przybyły chmary komarów. Miałam wrażenie, że był nawet poczet sztandarowy, tak się cieszyły z naszej wizyty. Ich liczna tu obecność, spowodowana jest podmokłym terenem i bujnie pleniącą się roślinnością. Pokrzywy były miejscami wyższe ode mnie. Zamek w Drzewicy robi fajne wrażenie. Szkoda, że jest niedostępny, bo zamknięty na cztery spusty. Można było tylko pospacerować wokół zamku. Ale ten spacerek do specjalnie przyjemnych nie należał. W pokrzywach mutantach, z asystą stada komarów, ba żeby jednego, oblecieliśmy więc zamek dookoła, nie zatrzymując się za długo w jednym miejscu. I popędziliśmy do samochodu się schować. Slalomem między pokrzywami, mieliśmy nadzieję zmylić w ten sposób komarowy pościg. I chociaż otworzyłam w samochodzie tylko jedne drzwi i błyskawicznymi ruchami ulokowałam w nim dzieci i siebie, to i tak jeden komar zdążył się przedrzeć do środka. Ale ten jego wyczyn okazał się misją samobójczą, bo go upolowałam. I wcale nie mam z tego powodu wyrzutów sumienia, broniłam przecież potomstwa.

Tykocin, kasia ejsmont
Tykocin, kasia ejsmont

Po wizycie na zamku, trzeba było zajechać do sklepu, uzupełnić zapasy wody pitnej i kupić coś do wypełnienia brzuszków dzieci. A, że to wakacje weekend to trochę to trwało. Poza tym, trafiliśmy na kolejną dziurę w drodze. Tym razem jednak był wytyczony objazd, myślę że przez drogowców. No i ten objazd wywiódł nas w takie tereny, że zaczęłam się zastanawiać czy to jeszcze Polska. Darek mnie uspokajał, że na pewno Polska, bo gdybyśmy opuścili teren kraju to nawigacja by przestała działać. Pomyślałam sobie wtedy, że ta informacja to nie jest specjalnie uspokajająca, bo miałam wrażenie, że ta nasza nawigacja to właśnie nie działa i to od dawna. Dlatego błądzimy po województwie świętokrzyskim, zamiast w województwie śląskim udawać się na zasłużony odpoczynek.

Tykocin, kasia ejsmont
Tykocin, kasia ejsmont

Do Lelowa dotarliśmy o 0:45. Czyli już następnej doby. Mogę więc napisać, że nasza podróż trwała prawie dwa dni🙂. Ale bardzo miło ją wspominamy, bo co by nie pisać, nudno nie było.

Tykocin, kasia ejsmont
Tykocin, kasia ejsmont
Tykocin, kasia ejsmont
Tykocin, kasia ejsmont
Tykocin, kasia ejsmont
Tykocin, kasia ejsmont
Tykocin, kasia ejsmont
Tykocin, kasia ejsmont
Tykocin, kasia ejsmont
Tykocin, kasia ejsmont
Tykocin, kasia ejsmont
Tykocin, kasia ejsmont
Tykocin, kasia ejsmont
Tykocin, kasia ejsmont
Tykocin, kasia ejsmont
Tykocin kościół, kasia ejsmont
Tykocin, kasia ejsmont
Tykocin, kasia ejsmont
Tykocin, kasia ejsmont
Tykocin, kasia ejsmont
Tykocin, kasia ejsmont
Tykocin, kasia ejsmont
Tykocin, kasia ejsmont
Tykocin, kasia ejsmont
Tykocin, kasia ejsmont
Tykocin, kasia ejsmont
Tykocin, kasia ejsmont
Tykocin, kasia ejsmont
Tykocin, kasia ejsmont
Tykocin, kasia ejsmont
Tykocin, kasia ejsmont
Tykocin, kasia ejsmont
Drzewica, kasia ejsmont
Drzewica, kasia ejsmont
Drzewica, kasia ejsmont
Drzewica, kasia ejsmont
Drzewica, kasia ejsmont
Drzewica, kasia ejsmont
Drzewica, kasia ejsmont
Drzewica zamek, kasia ejsmont
Drzewica, kasia ejsmont
Drzewica, kasia ejsmont
Drzewica, kasia ejsmont
Drzewica, kasia ejsmont
Avatar użytkownika kasia ejsmont
kasia ejsmont
Komentarze 7
2013-07-21
Moje inne podróże

Komentarze

Zostaw swój komentarz

Avatar użytkownika Ela
Ela
03 czerwiec 2014 19:40

Super relacja, piekne zdjęcia. Po książkę i ja się ustawię w kolejce. Pomyśl o wydukowaniu opisów z PSZ. Są rewelacyjne, pełne humoru. Grochola i Szwaja przy Tobie to pikuś, chociaż lubię czytać obie. 

Avatar użytkownika Maciej A
Maciej A
31 maj 2014 21:50

Piękny Ełk i okolice są mi znane, mamrota na tamtej ławeczce bym skosztował, w Tykocinie nie byłem.... ogólnie fajnie tak rodzinnie,

poza tym jak kiedyś napiszesz jakąś książkę daj znać, chętnie kupię

pozdrawiam

Avatar użytkownika mokunka
mokunka
31 maj 2014 20:22

No prosze ławeczka z serialu Rancho i piękne okolice. Fajna wycieczka 🙂

Avatar użytkownika Krzysztof Dorota
Krzysztof Dorota
31 maj 2014 18:09

Kasiu gratulacje 🙂))) super wycieczka zwiedzamy dużo ale tu mamy pełną obfitośc jeziora zamki (całkiem różne) wasza rodzinka super zawsze to mówimy w kontekscie wycieczek z dziećmi , nasze motto jak się chce to można brawo trzeba z was brać przykład pozdrawiamy.

Avatar użytkownika marian
marian
31 maj 2014 16:59

Ciekawe miejsca zwiedziliście.Słynne te mamroty.

Avatar użytkownika Anna Piernikarczyk
Anna Piernikarczyk
31 maj 2014 10:11

Kasiu wiesz że uwielbiam Twoje wyprawy ! No i relacje oczywiście 🙂 Swietne zamki znów wyczaiłaś, kiedyś wszystkie je zamieszcze na stronie, już sobie obiecałam tylko z obecnymi planami się uporam 🙂

Zwykle pokazujesz dla mnie tereny dziewicze !

Ostatnio edytowany: 2014-05-31 10:12

Avatar użytkownika Danusia
Danusia
31 maj 2014 08:52

W Ełku byliśmy, na słynnej łąweczce w Jeruzalu rok temu robiliśmy sobie fotki z mamrotem w reku;-) Chciałabym jeszcze kiedyś,jak wy,  dotrzeć do Tykocina.

Wycieczka na mapie

Zwiedzone atrakcje

Zaczarowane Podróże - dawniej podroze.polskieszlaki.pl
Copyright 2005-2024