Już od poniedziałku nerwowe sprawdzanie serwisów pogodowych i obawy dotyczące aury. Dzień wyprawy - za oknem chmury - jechać nie jechać. W końcu decyzja -jedziemy. Wyruszamy o 7:45 z Sosnowca (Ja + syn 8 lat i koleżanka). O 9:30 docieramy do Wisły Fojtuli skąd rozpoczynamy naszą wyprawę. Ruszamy niebieskim szlakiem - najpierw przez 2,5 km asfaltową drogą, wzdłuż potoku, następnie szlak skręca w prawo. Idziemy błotnisto-kamienistą drogą przez las. Po kilkudzisięciu minutach docieramy do granic Rezerwatu Barania Góra (krótka przerwa na posiłek) i idziemy dalej. Turystów niewielu ale ciekawostka spotykamy Pana 50-letniego w klapkach - można i tak. Wreszcie dochodzimy na szczyt (zajęło to nam ok. 2,5-3 h). Barania Góra - 1220 m n.p.m., na jej szczycie 15 metrowa wieża widokowa z której rozpościera się "ponoć" przepiękny widok - można zobaczyć Tatry. Piszę "ponoć" ponieważ aura nam nie sprzyja - deszcz + zimny wiatr + chmury + mgły skutecznie uniemożliwiają podziwianie widoków. Po kilkunastu minutach podążając za znakami czerwonego, niebieskiego, zielonego szlaku udajemy się w kierunku Polany Przysłop (schronisko PTTK, Muzeum Turystyki w Beskidzie Śląskim oraz Izba Leśna) które osiągamy po około 1 h (w międzyczasie zaczyna wyglądac słońce). W schronisku posilamy się (żurek, kapuśniak, rosół, kawa i herbata). W dalszą drogę ruszamy czerwonym szlakiem, w stronę Kubalonki. Idziemy utwardzoną drogą, która wkrótce ostro skręca w lewo, a szlak biegnie dalej leśną ścieżką w dół. Docieramy do asfaltowej drogi, wzdłuż której płynie Czarna Wisełka. Po kilkunastu minutach dochodzimy do miejsca, w którym rozpoczyna się czarny szlak, prowadzący do Wisły Czarne. Stąd jeszcze drogą asfaltową do Wisły Fojtuli i o 17:00 jesteśmy na prakingu skąd wyruszaliśmy. W drodze powrotnej zatrzymujemy się jeszcze przy zbiorniku wodnym Wisła Czarne oraz w Wiśle (polecam lodziarnię "U Janeczki"😉 i około 19:00 jestesmy w domu.
