Ogrodzieniec po raz drugi - 2010
Była to nasza druga wycieczka do zamku Ogrodzieniec na Jurze. I jest to zamek, który za każdym razem nas czymś zaskakuje. Tym razem mogliśmy po raz pierwszy zwiedzić tam Muzeum Zamkowe, gdzie można zobaczyć makietę zamku z czasów jego świetności obok tej z teraźniejszości. Oczywiście żal, że taki nie pozstał jak kiedyś, dopiero by była z niego perełka. Znajdują się tam także znaleziska archeologiczne z zamku i okolic Góry Birów w Podzamczu.
Drugim nowo powstałym miejscem jest sala tortur, gdzie zebrane są dawne narzędzia tortur i są opisane techniki katowskie. A zwiedzając już sam zamek w jednym z korytarzu można obejrzeć zbroje, rycerzy, dawną społeczność zamku. Zwiedzając wtedy ruiny trafiliśmy także na najniższy poziom jak do tej pory, który do tej pory był niedostępny. Pięknie stamtąd było widać skały, na których stoi cały zamek.
Kuba miał chyba najlepszą atrakcje tego dnia. Otóż zdecydował się na zjazd tyrolką z zamku na drugą stronę na skały. A jako że do grubasków to on nie należy, to zatrzymał się kilka metrów przed końcem. Instruktor musiał po niego wchodzić i go ściągać. Ale zadowolony był. Sama bym się nie odważyła, a co dopiero ośmiolatek. Lęku wysokości na pewno nie ma.
Przed zamkiem zawitaliśmy jeszcze na Górę Birów, gdzie można z kolei zobaczyć odtworzone grodzisko średniowieczne. Schodząc z góry w kierunku Ogrodzieńca warto zejść żółtym szlakiem ale nie za drogą tylko ścieżką, lub iść od strony zamku ul. Birowską. Otóż przy tym szlaku możemy dodatkowo zwiedzić niemieckie bunkry, a także wejść na platformę widokową usytuaowaną na skałach, a do której prowadzą metalowe schody. Stamtąd mamy nasz zamek jak na dłoni.
