Ilekroć jestem w tamtej okolicy staram sie zajrzeć do Pruchnika.Choćby na krótko.Wystarczy mi jeżeli wejdę na rynek i nasycę oczy widokiem niepowtarzalnych ,podcieniowych domów,krytych naczółkowymi i przyczółkowymi dachami.Od razu pojawia się magia dawnej Galicji.Niegdyś miasteczko można było obejść tymi podcieniami w czasie deszczu ,niewiele przy tym moknąc.Zawsze była to przestrzeń niby prywatna,ale dostępna dla kazdego.Dziś nie ma już pełnego obejścia ,ale domów tych jest ciągle całkiem sporo,tak ,że łatwo sobie ten dawny Pruchnik wyobrazić.Miasto to stare,siegające rodowodem średniowiecza.Wciąż bez problemu można odczytać pierwotne założenie urbanistyczne,na które składa się regularna siatka ulic.Podcieniowe domy zachowały się głównie w rynku,ale i przy ulicy prowadzacej do Kańczugi. Zresztą innych drewnianych domków ,już bez podcieni,ale na swój sposób uroczych ,jest tu pełno. Kiedy tu przyjechać? O każdej porze roku.Ja lubię zimę ,gdy drewniane domy drzemią sobie ,przyprószone śniegiem.Słoneczny dzień? Niekoniecznie.Dzeszcz dodaje miasteczku niezywkłego uroku.