Pałac w Osieku ( powiat oświęcimski)

, MM
Zafascynowana zdjęciami ptaków wykonanymi przez Marcina Karettę , nie zważając na zawiesiste chmury i burzową atmosferę wsiadam na rower w pierwszy wolny dzień lata i za cały bagaż mając jedynie plecak z aparatem fotograficznym oraz butelkę wody mineralnej pedałuję co sił do Zatora. Mam nadzieję dotrzeć tam w godzinę i z pomocą Zatorzan odnaleźć staw Za Stodołami, który o tej porze roku pokryty jest żółtym kobiercem kwitnącego grzybieńczyka.

Nie robię sobie wielkich nadziei na sfotografowanie sławnych na całą Europę ślepowronów czy też mniej znanych ale równie pięknych podgorzałek, hełmiatek czy bąków, bączków i rybitw. Celem mojej wyprawy jest odnalezienie drogi do stawu Za Stodołami abym mogła następnego dnia jeszcze przed świtem ulokować się bez przeszkód na jego brzegu i zamaskowana czekać na wodne ptactwo. Marzenia dodają mi skrzydeł i z wiatrem we włosach gnam przed siebie. W okolicach OSIEKA zrywa się wiatr, pierwszy zwiastun nadciągającej burzy, jednak wcale mnie to nie zniechęca przed kontynuowaniem wycieczki.

Niestety wiatr wkrótce wzmaga na sile i padają pierwsze krople deszczu, które malowniczo rysują tafle osieckich stawów. Droga, którą się poruszam obsadzona jest drzewami, których próżno szukać po okolicy. Pierwsze błyski na niebie i grzmoty bezwzględnie uświadamiają mi, że poza drzewami jestem jedynym potencjalnym , nadal ruchomym celem raz po raz ciskających się z groźnego nieba błyskawic. Gdyby nie obawa, że zmoczę czuły aparat uległabym silnej pokusie wykonania kilku fotografii.

Gdy już całkiem mokra wjeżdżam do najbliższej osady pojedynczych domków jakaś starsza kobieta woła do mnie z okien swojej wiejskiej chaty oferując schronienie podczas burzy. Z wdzięcznością przyjmuję zaproszenie i zostaję ugoszczona kompotem i kiszonymi ogórkami, które w równiutkich rzędach stoją na werandzie. Takiego obrotu spraw absolutnie się nie spodziewałam. Początkowo moje oczekiwanie pełne jest napięcia i zniecierpliwienia, jednak po chwili wsłuchuję się w barwne opowieści kobiety o osieckim zamku. Niewiele o nim wiem, raczej skłonna jestem uważać go za jakąś mało ciekawą budowle. Duma , z jaką kobieta snuje o nim opowieść , wywołuje we mnie coraz większe zaciekawienie. Mając na uwadze ponad godzinną przerwę w mojej wyprawie oraz brak błotników w rowerze dopytuję o drogę do zamku. Przy okazji dowiaduję się, że wstęp na stawy wymaga zgody ich zarządców a na dodatek dla własnego bezpieczeństwa powinnam upewnić się czy w dniu, w którym planuję zawitać nad Zatorskie stawy, nie ma tam przypadkiem …polowań.

Żegnam się z nowopoznaną Osieczanką , na odchodnym dowiadując się jak ma na imię.
Bez trudu trafiam przed pierwszy w dziejach Polski pałac w stylu mauretańskim. Piętrowy i nieregularny zamek zdobi kwadratowa wieża nakryta cebulastym hełmem. Motyw hełmu dostrzegam także na środkowym ryzalicie frontowej elewacji. Nad gzymsem znajduje się ażurowa ścianka a okna zwieńczone są podkowiastymi łukami. Pałac jest zamknięty, nie mam możliwości obejrzenia jego wnętrz, pozostaje mi tylko wyobraźnia i barwny opis tamtej kobiety, która salę balową porównała do pałacowych wnętrz rodem z baśni tysiąca i jednej nocy. Od pani Ewy wiem, że ściany i stropy pałacowych wnętrz ozdobione są sztukaterią naśladującą mauretańskie wzornictwo. Motywy orientalne zdobiły także schody, balustrady i drzwi pałacu. Żal mi, że nie zobaczę arabesek zdobiących sufi balowej sali bardziej niż tego, że nie dotrę już tego dnia nad staw Za Stodołami.

Pałac spowity jest wilgotnym, miękkim płaszczem parującej po burzy wody. Otula go ze wszystkich stron park ze starymi, pięknymi drzewami. Po lewej stronie znajdują się neogotycka oficyna i stajnia z czterokolumnowym portykiem.

Postanawiam wrócić tu gdy będzie słoneczna pogoda. Wracając niespiesznie do domu zatrzymuję się jeszcze tylko na krótki postój wywołany chwilowym wychyleniem się zza ciężkiej zasłony chmur zachodzącego słońca. Czerwień i złoto rzucane przez nie na stawy kojarzy mi się z orientalnymi barwami. Nawet pływające po stawach łabędzie ozłocone są blaskiem zachodzącego słońca, kolejnej niespodzianki tego dnia.

Moja długo wyczekiwana wędrówka do Zatorskich stawów ma zaskakujący finał. Kilkanaście kilometrów od własnego domu odnajduję skarb, cudo architektury,
o którym wiedziałam wcześniej tyle co nic.
, MM
, MM
, MM
, MM
, MM
, MM
, MM
, MM
, MM
, MM
, MM
, MM
, MM
, MM
, MM
Avatar użytkownika MM
MM
Komentarze 7
2009-01-26
Moje inne podróże

Komentarze

Zostaw swój komentarz

pawel nosal
03 luty 2010 21:51
WITAM SERDECZNIE
PROSZĘ NAPISAĆ NA FORUM CZY JEST JAKAŚ MOŻLIWOŚĆ ZWIEDZENIA TEGO PAŁACU,PONOĆ JEST TAM NIEWIELKIE MUZEUM ALE NIGDZIE NIE MA NA TEN TEMAT ŻADNYCH INFORMACJI
Avatar użytkownika MM
MM
27 styczeń 2009 13:39
Ci, którzy mieli okzaję byc w jego wnętrzach , w czasch gdy był jeszcze własnosicia państwa porównuja świetnośc jego wnętrz do wawelu, w szczególności zachwyciła ich wspomniana sala balowa. Z zewnatrz pałacyk jest bardzo zaniedbany, tak jak i jego otoczenia, które starałm się pokazac na zdjęciac. To taki Angkor po polsku ;-)

27 styczeń 2009 10:48
Konto użytkownika zostało usunięte
Avatar użytkownika Darek
Darek
27 styczeń 2009 10:42
Z zewnątrz ten pałacyk rewelacyjnie nie wygląda, przydał by się tam dobry gospodarz z dobrą sakiewką co by mu na renowację wystarczyło.
Ciekaw jestem jak wygląda ten obiekt w środku ?

27 styczeń 2009 10:26
Konto użytkownika zostało usunięte
Avatar użytkownika MM
MM
27 styczeń 2009 09:23
W 2000 roku spadkobierca , Maciej Rudziński. odzyskał pałac :-) W czasie wojny rozina rudzińskich zmuszona była opuścić pałąc, ale nie znam powodów tej decyzji. Natomiast w 1945 roku pałac upaństwowiono i przez te długie lata niestety sukcesywnie popadał w ruinę, choć miejscowe władze starały sie zachować go w dobrym stanie.

27 styczeń 2009 08:23
Konto użytkownika zostało usunięte
Zaczarowane Podróże - dawniej podroze.polskieszlaki.pl
Copyright 2005-2024