Góry Opawskie

, Krzysztof
Miniaturowa mapa z zaznaczeniem

24.06.2011

Góry Opawskie wybrałem z powodu ich największego oddalenia – jadąc tam z mojej pracy wiosną lub jesienią, miałbym do przejechania 300 km w jedną stronę, a dzisiaj była to odległość ledwie 120 kilometrów. Więc Opawskie – góry różnych Kop: Szyndzielowej, Przedniej, Tylnej, Srebrnej i Biskupiej. Podobają mi się te nazwy, a trzy spośród tych Kop poznałem. Moja pani z pudełeczka GPS bezbłędnie zaprowadziła mnie na parking przy Złotym Potoku (może to tam była kopalnia złota króla Bolesława?!), jednak wieczorem podpadła mi bardzo. Ale po kolei.

, Krzysztof
, Krzysztof

Około drugiej wszedłem na czerwony szlak prowadzący przez Szyndzielową i Srebrną Kopę ku Biskupiej Kopie – wierzchołkowi Gór Opawskich. Ładna droga dająca mi parę widoków dali, a ułatwiłem ją sobie zostawiając szlak i idąc granicą, od słupka do słupka, jak w poprzednim roku w Górach Złotych, ale wtedy był mokry i mglisty dzień, a dzisiaj słońce upewniało mnie o czerwcu i o pierwszych dniach lata. Biskupia Kopa warta jest każdego wysiłku dla oferowanych widoków ze szczytu swojej wieży widokowej. Widok jest panoramiczny, a wzrok leci daleko, aż po Góry Sowie i Ślężę, wyniosłą nawet z tak dużej odległości. Niżej liczne miasta i miasteczka, jak z bajki o krasnoludkach, a po czeskiej stronie, u stóp góry, Zlate Hory, za miasteczkiem wyniosłe, niebieskie szczyty nieznanych gór czeskich.

Schodziłem żółtym szlakiem syty dali, drogi też, mając w nogach już ponad 10 godzin wędrówki, a w dolinie, gdy szlak skręcając oddalał się od parkingu z moim busem, postanowiłem przejść kawałek, mały kawałeczek drogi poza szlakiem i dojść do niebieskiego, prowadzącego w „moją” stronę. No i ponownie okazało się, że i ze mnie gapa, i moja mapa nie jest dokładna: w spodziewanym miejscu nie znalazłem szlaku niebieskiego, a żółty, jakiś inny żółty, prowadzący pod górę. Była godzina 19.30, ni śladu słońca, więc idąc leśnym duktem włączyłem GPS i kazałem pokazać sobie miejsce ostatniego wyłączenia, czyli parking. Pani GPS szukała sygnału chyba z kwadrans, a gdy w końcu złapała sygnały z trzech ledwie satelitów, ustawiła strzałkę kierunku w stronę, w którą szedłem. Super!, szedłem we właściwą stronę! Po dwóch kwadransach strzałka odwróciła się w przeciwną stronę. Na prostej ścieżce, zupełnie bez powodu. Co robić? Idę we właściwą stronę, czy nie? Strzałka znowu zmieniła kierunek, później jeszcze raz – słowem: moja pani zwariowała. Co prawda tłumaczyłem ją kiepskim sygnałem, ale prawda była inna, jak mniemam: ona chciała wyprowadzić mnie na manowce. Jak ją sprawdzić? Zatrzymałem się i kazałem jej zapamiętać to miejsce, następnie po przejściu 200 metrów kazałem wyświetlić aktualne miejsce i zapamiętane.

, Krzysztof
, Krzysztof

Szedłem w przeciwną stronę, w głąb gór. Zawróciłem, zirytowany.

Dlaczego? – opamiętałem się po chwili. Nic się nie stało, przeszedłem parę kilometrów więcej, ale cóż z tego? Jestem w górach, w… „Rezerwat Cicha Dolina” – przeczytałem na tablicy przydrożnej. Rozejrzałem się: szutrowa dróżka, przy niej strumień, a po obu stronach pnące się w górę po zboczach buki, świerki i jawory. Tak tutaj cicho, tak spokojnie…

, Krzysztof
, Krzysztof
, Krzysztof

Łap chwilę, człowieku – powiedziałem sobie – a nie irytuj się bez powodu.

Posłuchałem się siebie, posłuchała się i moja pani GPS, bo ustawiła strzałkę kierunku i już jej nie przestawiała, jednak milczała cała drogę. Dopiero gdy między drzewami zobaczyłem parking i biały bok busa, odezwała się tak głośno i tak niespodziewanie, że aż drgnąłem. I cóż mi powiedziała? Ano, powiedziała mi, abym szedł prosto, a po stu metrach dojdę do swojego destination.

, Krzysztof
, Krzysztof

Bardziej mnie tą wskazówką rozśmieszyła niż wkurzyła.

Była godzina 21, gdy usiadłem w fotelu. Właściwie zwaliłem się na siedzenie. Do Świdnicy dotarłem pół godziny przed północą, a byłem tak zmęczony, że sił mi wystarczyło tylko na prysznic.

, Krzysztof
, Krzysztof

Przeszedłem 35-40 km w ciągu 14 godzin wędrówki. Musi mi to wystarczyć do października.

, Krzysztof
, Krzysztof
, Krzysztof
, Krzysztof
Avatar użytkownika Krzysztof
Krzysztof
Komentarze 5
2011-07-01
Moje inne podróże

Komentarze

Zostaw swój komentarz

Avatar użytkownika Krzysztof
Krzysztof
09 marzec 2012 21:19

Witaj, Sylwio.

W takim razie życzę Ci pięknej, świecącej diamentami, korony🙂

Któregoś dnia, wybierając trasę mojej wycieczki, zauważyłem u siebie skłonność do takich wyborów, które najszybciej zbliżą mnie do korony, i wtedy zaprotestowałem, ale rozumiem Twoją dążność, bo w pewnej mierze ją podzielam. W niedzielę byłem w Górach Bardzkich, to ostatnie nieznane mi pasmo w Sudetach, więc tego dnia i ja dodałem jedną perłę do mojej korony.

Avatar użytkownika Sylwia Góraj
Sylwia Góraj
09 marzec 2012 09:34

Góry Opawskie ,odwiedzilam w marcu w tamtym roku . Bardzo zapadły mi w pamięć , bo wlaśnie od Biskupiej Kopy zaczęłam zdobywanie Korony Gór Polski .

Avatar użytkownika Adam Prończuk
Adam Prończuk
02 lipiec 2011 21:22

Mi tez miło popościć z Tobą!

Nawigacje testuje na swoich spradzonych skrótach - zaoszczędzam wiele. W trasie nie eksperymentuję zbytnio bo najczęściej dokładam🙂.

http://www.zwiedzajswiat.pl/relacja,434,chamonix-i-okolice.html

Avatar użytkownika Krzysztof
Krzysztof
02 lipiec 2011 20:14

Witaj, Adasiu🙂

Miło zajrzeć na tę stronę i zobaczyć Twój post.

Udało mi się wyrwać ponieważ pracowałem w tamtym tygodniu w Świdnicy, 20 km od Ślęży. Wiesz, przez parę miesięcy jeździłem tirem w UK, i gdyby nie GPS, nie dałbym rady, zwłaszcza w Londynie (zbieram się zamieścić opisy i zdjęcia z tego okresu na bliźniaczej stronie wojaży zagranicznych), w tym mrowisku totalnie poplątanych uliczek. Tyle że GPS ma wady, wszak jest swoistym komputerkiem. Trzeba go sprawdzać. Klasyczny przykład: każesz mu zaplanować najszybszą drogę, a ta durna maszyna pokieruje Cię trasą o 50 km dłuższą tylko dlatego, że jadąc nią będziesz na miejscu o 5 minut szybciej. Chciałeś najszybszą, masz ją. Zawsze obowiązuje zasada ograniczonego zaufania, ale warto. Mam w jego pamięci miejsca, których próżno szukać na mapie, a można tam zaparkować samochód, mając początek szlaku o krok. W czasie którejś z moich wycieczek nie byłem pewny na jaką górę wdrapałem się, więc wyciągnąłem z plecaka GPS, i patrząc na drogi wokół miejsca w którym byłem, mogłem potwierdzić dotarcie do celu. Nawet w czasie zwykłej jazdy typowymi drogami przydaje się, zwalniając Cię z pilnowania skrętów, ostrzegając przed skrzyżowaniami. Od angielskich czasów zawsze jadę z włączonym GPS.

A wyślij mi koniecznie link do Twojej alpejskiej wycieczki, bo za boga nie trafię tam.

Avatar użytkownika Adam Prończuk
Adam Prończuk
02 lipiec 2011 16:06

Witaj Krzyś. Cieszę się, że mogłeś się wyrwać w górki.  Panie, kierowane z kosmosu,  zwłaszcza z pudełeczka - nie ufałbym, choć sam zamierzam zakupić, coby samochodu nie szukać.

 

P.S. Szkrobnąłem małe co z Alp.

Wycieczka na mapie

Zwiedzone atrakcje

Szyndzielowa Kopa

Zamkowa Góra

Srebrna Kopa

Biskupia Kopa

Cicha Dolina

Zaczarowane Podróże - dawniej podroze.polskieszlaki.pl
Copyright 2005-2024