Gorce -Pieniny dla laików

Stare Wierchy, Beata Z
Miniaturowa mapa z zaznaczeniem

Na sam początek usłyszałam, że ta trasa jest dla ciężarnych i matek z małymi dziećmi...taaak...dziś mam ochotę przygwoździć temu , który to powiedział!

w drodze na Turbacz, Beata Z
w drodze na Turbacz, Beata Z

No to po kolei.

Przygotowanie do wycieczki

Turbacz - schronisko, Beata Z
Turbacz - schronisko, Beata Z

Jak rasowy mieszczuch, niewiele wiedziałam o przygotowaniu do wypadu w góry, dlatego musiałam poprosić o pomoc znajomego, korzystając jednocześnie z informacji zawartych w internecie. Weryfikacja - ważna rzecz! Nieufna jestem - ot co. Tu muszę nadmienić , że nie warto stawiać się okoniem i wymądrzać , kiedy inni dobrze nam radzą. Teraz wiem, że rzeczy dla mnie śmiesznie zbyteczne okazały się w drodze prawie niezbedne, mam tu na myśli np. latarkę, długie, grube skarpety, karimatę , czy śpiwór. Wydawało mi się , że planując tylko jeden nocleg w schronisku, w dodatku poza sezonem, gdy szlaki są puste, nie potrzebuję tachać z sobą śpiworu i karimaty. Jakież było moje zdziwienie, gdy na miejscu okazało się, że jedyne wolne miejsca noclegowe znajdują się na podłodze. Chyba mój rozpaczliwy wyraz twarzy wzbudził litość w kierowniczce obiektu i znalazła nam pokój z łóżkami i...całą masą instrumentów muzycznych należących do góralskiej kapeli - hej! ...a noc była czarniutka i nie umiałam bez tej durnej latarki trafić do wc, wolałam więc przeczekać do rana, bo wstyd było przyznać się do błędu. Nie przespałam pół nocy, podczas gdy inni spokojnie sobie chrapali - wrrrr.

Radzę więc zabrać ze sobą :

zejście do Łopusznej z Turbacza, Beata Z
w drodze do Łopusznej, Beata Z
spływ Dunajcem, Beata Z

- wysokie( usztywniające kostki ) buty z twardą, grubą podeszwą i protektorem, druga para lżejszych, sportowych na zmianę, sandały, lub japonki( pod prysznic)

- 2,3 koszulki bawełniane, spodnie długie i krótkie, ciepłą bluzę, lub koszulę flanelową, kilka zmian skarpet, mocną pelerynę przeciwdeszczową(taką by plecak zmiescił sie pod nią), jakiś dres do spania, no i oczywiście kilka zmian bielizny ( nie polecam białej, dla własnego komfortu psychicznego ;-p), kurtka turystyczna

widok na Sromowce Wyne z zapory w Niedzicy, Beata Z
widok na Sromowce Wyne z zapory w Niedzicy, Beata Z

- plecak usztywniony, śpiwór, karimatę, latarkę, sztućce, metalowy kubek, otwieracz, zapalniczka

- herbatę, cukier i coś niepsującego się do jedzenia, wodę niegazowaną

widok z wejścia do zamku w Niedzicy, Beata Z
widok z wejścia do zamku w Niedzicy, Beata Z

- środki czystości ( mydło, szampon, pasta i szczoteczka do zębów, grzebień, krem UV, ręcznik, ściereczka, środek na komary i kleszcze), apteczkę(plaster, coś do odkażania, bandaż elastyczny, środek na biegunkę, przeciwbólowy, żołądkowy), dokument tożsamości)

Reszta według uznania, ale im mniej tym lepiej, pamiętajmy, że cały ten ciężar będziemy musieli nosić na sobie, a góry nie znają litości dla ignorantów. Warto przemyśleć więc każdy dekagram naszego bagażu :-)

wąwóz Homole, Beata Z
widok na zapore z zamku w Niedzicy, Beata Z
Krościenko nad dunajcem, Beata Z

Oczywiście podstawową sprawą jest solidne przygotowanie trasy wycieczki, a jakie to ma znaczenie okaże się w dalszej części tej relacji.

Ze zdobytego doświadczenia polecam ludziom , którzy nie znają swoich możliwości fizycznych, planowanie krótszych tras, wzięcie pod uwagę większej ilości odpoczynków i co najważniejsze - nie wybierajcie się na pierwszą wycieczkę sami ! Zabierzcie się z kimś, kto już góry zna - będzie bezpieczniej i łatwiej.

widok z przełeczy
widok z przełeczy "chwała bogu" pod szczytem Trzech koron, Beata Z

Wycieczka

Niedzica, Beata Z
Niedzica, Beata Z

W moim mniemaniu dobrze przygotowana wsiadłam do autobusu, który zawiózł mnie do Nowego Targu. Ze sporym plecakiem, dobrze umocowanym, w ciężkich traperach i flanelówce przepasanej na biodrach , czułam się jak wprawiona turystka. Taka dumna i blada wysiadłam na dworcu, by przesiąść się w bus do Rabki Zdroju, gdzie spotkałam się z resztą uczestników wycieczki. Po średniosytym posiłku udaliśmy się czerwonym szlakiem w kierunku Starych Wierchów. Pierwsze metry w górę uświadomiły mi , że nie będzie łatwo i przyjemnie jak sobie wyobrażałam. Dyszałam i sapałam jak stary parowóz po znacznej części trasy. Popas na Maciejowej z zimnym piwkiem i sezamkami przywrócił mi siły. Schronisko jest małe , ale bardzo urokliwe, prowadzone przez miłych ludzi. A widoki...ehh! Przepiękna pogoda sprawiała, że wstępowała we mnie jakaś niesamowita euforia. Byłam głodna piękna i pasłam się nim na każdym kroku i pstrykałam zdjęcia jak japoński turysta - wszystkiemu i wszędzie. A niech tam! Żałuję tylko , że miałam do dyspozycji tylko mój wysłużony telefon komórkowy(efekty w galerii wycieczki). Chciałam w tych fotkach zatrzymać magię miejsc , które mijaliśmy. Stara, durna romantyczka ze mnie ;-) Było już grubo popołudniu, więc należało pójść dalej , by w miarę szybko dotrzeć na Stare Wierchy, gdzie zaplanowaliśmy nocleg. W drodze widoki uszczęśliwiały oczyska, choć droga chwilami była całkiem stroma i pot strumykiem spływał z pleców między pośladki ;-) - dygresja bieliźniana z nikąd się nie wzięła przecież... Jak wcześniej wspomniałam wystąpił problem z noclegiem, gdyż grupa wycieczkowa zajęła wszystkie pokoje z łóżkami. Litościwa opiekunka chroniska uratowała nasze wielkomiejskie zadki, lokując w popeerelowskich łóżkach.

Dla zainteresowanych - ceny za nocleg od 10zł na podłodze, do 30 zł w łóżku z pościelą ( od osoby rzecz jasna ).

wąwóz homole, Beata Z
Sromowce wyżne, Beata Z
dziedziniec zamku w Niedzicy, Beata Z

Wieczorkiem upiekliśmy kiełbaski na ognisku i po tak smacznym posiłku udaliśmy sie na zasłużony odpoczynek. Pobudka skoro świt, toaleta, pakowanie i wymarsz na Turbacz. Podejście było średniotrudne, za to pod samym szczytem strasznie wyczerpujące - upał i stromizna dały mi popalić. Za to widok na Gorce - przepiękny! Dotarliśmy do olbrzymiego schroniska na Turbaczu. W bardzo cywilizowanej tamtejszej restauracji wypiłam kawę i wsunęłam pyszną szarlotkę. Kto tam dotrze - polecam bardzo. Menu całkiem do rzeczy i wcale nie tak tragicznie drogo jak mnie wcześniej ostrzegano. Toalety w dobrym stanie. Dużo miejsc siedzących i wielki taras, z którego widać zalew w Czorsztynie i przy dobrej pogodzie - Tatry. Niestety nie sprawdziłam cen noclegów.

Ruszyliśmy dalej niebieskim szlakiem do Łopusznej. Długa to była droga i męcząca. Zejście zwłaszcza w dolnej partii nieciekawie strome, upaprałam sobie ręce żywicą przytrzymując się drzew by nie gruchnąć w dół. Ciągle mi się do nich cos kleiło - to było wkurzające...

Rabka Zdrój, Beata Z
Rabka Zdrój, Beata Z

Dla niewprawionych jak ja, to naprawdę wyczerpujące zejście. W Łopusznej członki zaczynały mi odmawiać posłuszeństwa, plecak ciążył, a stawy jęczały. Starość nie radość... ;-) Prawie wyłam z bólu gdy dotarliśmy do mostu. Musiałam na jakiś czas podrzucić swój plecak koledze , by trochę odciążyć staw biodrowy.

Jakoś doczłapaliśmy do przystanku autobusowego skąd udaliśmy się do Nowego Targu a stamtąd do Sromowców Niżnych (dziwne połączenie, ale najszybsze). Byłam oczarowana tym co zobaczyłam wysiadając z busu. W samym sercu Pienin, u podnóża Trzech Koron przywitała nas niezwykle urokliwa okolica. Malowniczość tego miesca jest wprost wzruszajaca.

most nad przystania w Szczawnicy, Beata Z
most nad przystania w Szczawnicy, Beata Z

Szybki rzut okiem na okolicę, a później smaczny obiad w naddunajskiej knajpce. Resztką sił dotarłam do domku gdzie mieliśmy zarezerwowane wcześniej noclegi. Czysto, schludnie, spokój i ogólny błogostan, szczególnie po wyciągnięciu zajechanych kopytek na łóżeczku :-) Cena za osobę - 30 zł.

Dobrze przespana noc nie postawiła nas jednak na nogi , raczej nas ich pozbawiła. Zakwasy - straszna rzecz, ale przepiękna pogoda nie pozwalała na zaleganie w łóżkach. Toaleta , sniadanie i spływ Dunajcem. Trafił nam się małogadatliwy flisak, gdyby nie młodociane towarzystwo na tratwie i widoki, przysypialibyśmy - tak miło bujało i szumiało...Przystań końcowa - Szczawnica. Miasteczko cudnie położone i bardzo atrakcyjne pod każdym względem. Raj dla wczasowiczów, urlopowiczów i zmęczonych turystów szukających wytchnienia i dobrego żarełka. Wybór w restauracjach olbrzymi, ceny różne, od kosmicznych do umiarkowanych. Po zwiedzeniu wsiadamy w bus i przez Krościenko wracamy Sromowców Wyżnych, a stamtąd piechotką , po nowopołożonym asfalcie na zaporę w Niedzicy. Tam upragnione piwko i lody, rzut oka na widoki ( pod zaporą pływa mnóstwo pstrągów, aż żal...w sensie - zjadłoby się) i wymarsz do zamku, który z zapory wygląda naprawdę bajkowo. Wnętrza zadbane, fajnie opisane - jest co oglądać. I nie żal na to wydać parę groszy. Fajnie załapać się z jakąś wyciaczką z przewodnikiem, można dowiedzieć się wielu ciekawostek, o których nie wspominają przewodniki.

Szczawnica, Beata Z
Sromowce Niżne widok na Trzy Korony i przełom Dunajca, Beata Z
w drodze na Stare Wierchy, Beata Z

Powrót busem do siebie i koniec trzeciego dnia wycieczki w wyrkach przed TV.

Rano wskakujemy w trapery i hajda na Trzy Korony! U podnóża , przed schroniskiem robimy kilka fotek, kupuję oprawiony korzonek na szczęście od staruszka przy szlaku i w górę. Ojjj długa to była dla mnie droga, stroma i bardzo męcząca. Zanim dotarliśmy na przełęcz Chwała Bogu, prawie straciłam płuca i wydawało mi się , że za monent eksploduje mi czaszka. Hihi - efekt braku codziennych ćwiczeń i czegoś jeszcze, ale tym się chwaliła nie będę ;-p Przestrzegam więc - warto się wcześniej kondycyjnie przygotować do takiego wypadu.

bacówka Maciejowa, Beata Z
bacówka Maciejowa, Beata Z

Ze szczytu nie widać nic, trzeba się udać na taras widokowy( płatny niestety), by móc podziwiać okolice - a jest co podziwiać!

Z Trzech Koron schodzimy łagodnym szlakiem do Krościenka, bo na Sokolicę nie miałam już siły. Fajne , małe miasteczko, gościnne i zadbane, wracamy stamtąd busikiem do siebie.

W Sromowcach Niżnych znajduje się kładka na Słowację, z której oczywiście korzystamy, by zwiedzić Czerwony Klasztor. Niestety był zamknięty, wypiliśmy zatem kawę, wsunęli smaczne ciasteczko i pożegnali południowych sąsiadów. Dla zainteresowanych - po słowackiej stronie Dunajca znajduję się ścieżka rowerowo-spacerowa prowadząca wzdłuż rzeki do Szczawnicy. Można na ten przykład, skorzystać ze spływu Dunajcem, a w Szczawnicy wypożyczyć rower i wrócić do Sromowców ( nie ma problemu ze zwrotem rowerów, zostawia się w Sromowcach w umówionym miejscu).

Wracamy do domku - koniec dnia czwartego.

Rano pakowanie plecaków, śniadanie i wymarsz w pełnym rynsztunku - zmierzamy do Jaworek, gdyż na ostatni dzień pobytu zostawiliśmy sobie Wąwóz Homole. Aby go zobaczyć musieliśmy busem przejechać do Szczawnicy, stamtąd drugim busem do wąwozu. Niezbyt ciężkie podejście i krótkie bardzo ( ok 1 km długości ), ale wrażenia nieziemskie! W załączonej galerii zdjęć, można zobaczyć o czym piszę :-). Później odwrót, szybka toaleta w zimnym strumnieniu, małe przebieranko i powrót do domu przez Szczawnicę, Nowy Targ do Jastrzębia.

"Przeżyj to sam" jak mówią słowa znanej wszystkim piosenki Lombardu. Zwiedzajcie Pieniny - księżniczkę polskich gór!

Avatar użytkownika Beata Z
Beata Z
Komentarze 3
2011-06-13
Moje inne podróże

Komentarze

Zostaw swój komentarz

Avatar użytkownika Beata Z
Beata Z
04 wrzesień 2011 21:08

Dziękuję:-)

Myślę , że każda wycieczka jest fajna, jeśli ją spędzamy w fajnym towarzystwie:-) Może być nawet własne, jeśli w nim najlepiej się czujemy ;-)

Avatar użytkownika mokunka
mokunka
04 wrzesień 2011 20:26

Fajne foty, ciekawa wyprawa.pozdrawiam 🙂))

Avatar użytkownika Sylwester Jędrzejczak
Sylwester Jędrzejczak
03 wrzesień 2011 22:35

No cóż, początki są zawsze trudne. Gratuluję pokory. Proponuję ją zachować przez wiele kolejnych wędrówek i lat. Ja chodzę szlakami już ponad czterdzieści lat, ale wciąż po uprzednim szczegółowym przygotowaniu i nadal z pokorą. Aha - do listy przedmiotów niezbędnych w trasie ja dołączam gwizdek (najlepiej policyjny) gdy jest konieczność nadania sygnału wzywania pomocy i odblaski (niezbędne późnym wieczorem podczas marszu po szosie)

Pozdrawiam, życzę wspaniałych tras i czegoś, co zostaje na zawsze, czego "sam diabeł nie odbierze" - bagażu wspaniałych wspomnień.

S

Ostatnio edytowany: 2011-09-03 22:42

Wycieczka na mapie

Zaczarowane Podróże - dawniej podroze.polskieszlaki.pl
Copyright 2005-2024