Góry Suche i Wałbrzyskie

, Krzysztof
Miniaturowa mapa z zaznaczeniem

03.04.

Już dwa tygodnie wcześniej miałem ustalony plan wyprawy: samochód zostawić na poboczu tej samej uliczki w Sokołowsku, i pójść tam, gdzie nie doszedłem na ostatniej wyprawie. Niebieskim szlakiem poszedłem na Włostowę, a że w połowie jej zachodniego zbocza mój szlak przecinała dróżka poziomo trawersująca stromiznę, dałem się skusić, idąc nią w obie strony i podziwiając widoki. Zbocze to jest w wielu miejscach odkryte, wzrok leci daleko, góra z jednej strony pnie się ku niebu, z drugiej spada skalnymi rumowiskami w głęboki wąwóz oddzielający je od sąsiednich szczytów: Garbatki, Średniaka i Koziny; za nimi, już po czeskiej stronie, dolinę wypełniały niemal białe, opalizujące w jasnym słońcu chmury. Szedłem ponad chmurami.

, Krzysztof
, Krzysztof

Na stromym szczycie następnej góry, Kostrzyny, stałem długo, sycąc wzrok czarodziejską dalą rozległych widoków, i ciesząc się każdą rozpoznaną górą.

Na wprost, wysoko wznosił się poznany na poprzedniej wyprawie szczyt Bukowca, nieco bliżej przylepiona do niego Krzywucha, a jeszcze niżej, w dolinie, na stromym grzbiecie skalnym, sterczała ponad drzewa brązowa maczuga baszty zamku Radosno, do złudzenia przypominająca pionowy wałek opieczonego mięsa stojący w budkach serwujących kebab. Na lewo, po drugiej stronie Kotliny Sokołowskiej, wznosiły się dwa strome szczyty Stożków, tak imponujące od strony Unisławia, a za nimi, dalej na lewo, rozsiadł się szeroki masyw Lesistej. Między Stożkami a Bukowcem widziałem Chełmiec, zbłękitniały odległością, nachylony nad swoim miastem i niezmiennie przyciągający mój wzrok przedziwnym poplątaniem świata wyobraźni i rzeczywistości.

, Krzysztof
, Krzysztof

Na prawo widok zamykała stroma ściana zachodniego zbocza Suchawy, i z tamtej strony dobiegały mnie bliskie głosy ludzi. Były tak wyraźne, że oczekiwałem spotkania za chwilę, a okazało się, że słyszałem je z samego zbocza oddzielonego od mojego szczytu głęboką przełęczą i kilometrową odległością. Akustyka niesamowita, jak w starożytnych teatrach.

Idąc zygzakowatym szlakiem po stromym zboczu Suchawy, tym szlakiem, którego dwa tygodnie temu nie mogłem znaleźć schodząc w dół, pomyślałem, że jednak dobrze zrobiłem idąc wtedy skosem po zboczu, bo zejście poza szlakiem po tej stromiźnie pokrytej śniegiem nie byłoby rozsądne. A znaków szlaku jest tam niewiele, i tak są umieszczone, że pod śniegiem nie widać ich. Dzisiaj szedłem kierując się głównie śladami ścieżki wydeptanej w poszycia lasu.

, Krzysztof
, Krzysztof
, Krzysztof

Oglądany ze szczytu Suchawy wąwóz zakończony Kotliną Sokołowską, tak dziki, zimowy, czarno-biały dwa tygodnie temu, teraz, bez śniegu, w jasnym słońcu, wydawał się inny, przyjazny, uśmiechnięty. Gdzieś między Suchawą a Waligórą, na brzegu rozjaśnionej słońcem dróżki, zrobiłem przerwę, siedząc na pniaku i pijąc gorącą jeszcze kawę. Jej smak w takich miejscach, daleko od ludzkich osiedli, wśród kamieni i drzew, wydaje się inny, lepszy i dziwny, smak nie z tego świata. Coś podobnego odczuwam włączając laptopa i uruchamiając internet gdzieś w drodze, poza miastem: zadziwienie przepleceniem się dwóch światów.

Nie wiem, jak ja wszedłem na to zbocze – to była moja myśl w czasie schodzenia północnym, stromym zboczem Waligóry. Śniegu było niewiele, więc szło mi się łatwiej, ale dwa tygodnie temu szedłem pod górę w głębokim śniegu. Udało się wtedy, udało i dzisiaj.

, Krzysztof
, Krzysztof

Od schroniska Andrzejówka poszedłem żółtym szlakiem via ruiny zamku Radosno do miasteczka, a stamtąd pojechałem w Góry Wałbrzyskie, kuszony nie wiedzieć czemu nazwą jednego ze szczytów południowego pasma: górą Wołowiec. Z drogi 381 skręciłem w boczną uliczkę przeciskającą się między domami, a na jej końcu, u podnóża gór, zostawiłem samochód, płytkim żlebem wszedłem na grzbiet, tam znalazłem niebieski szlak, no i zakręciłem się, idąc nim w przeciwną stronę. Ale nic to, bo poznałem Kozła i Małego Kozła, Dłużynę i Wołowiec, z którego roztacza się szeroki widok na Wałbrzych, masyw Chełmca i szczyty Gór Suchych, a ze zbocza Kozła zobaczyłem w oddali naburmuszony, jakby przewalający się w dolinę, szczyt Waligóry z przylepionymi do niego Suchawą i Kostrzyną.

Nie chciało mi się wracać, bo wiedziałem, że ta wyprawa jest moim pożegnaniem z górami na przeciąg półrocza. Wyjeżdżam, a w góry będę się mógł wybrać dopiero w październiku.

, Krzysztof
, Krzysztof

Już mi ich brakuje. Już oglądam mapy, odruchowo wybierając szlaki i zazdroszcząc sobie samemu tych przyszłych jesiennych wypraw.

, Krzysztof
, Krzysztof
, Krzysztof
, Krzysztof
, Krzysztof
, Krzysztof
, Krzysztof
, Krzysztof
, Krzysztof
, Krzysztof
, Krzysztof
, Krzysztof
, Krzysztof
, Krzysztof
, Krzysztof
, Krzysztof
, Krzysztof
, Krzysztof
, Krzysztof
, Krzysztof
, Krzysztof
, Krzysztof
, Krzysztof
, Krzysztof
, Krzysztof
, Krzysztof
, Krzysztof
, Krzysztof
, Krzysztof
, Krzysztof
, Krzysztof
Avatar użytkownika Krzysztof
Krzysztof
Komentarze 5
2011-04-20
Moje inne podróże

Komentarze

Zostaw swój komentarz

Avatar użytkownika Krzysztof
Krzysztof
22 kwiecień 2011 23:19

[cytuj autor='Prończuk Adam'] Może przyjdzie się spotkać na trasie🙂 Będę odwiedzał lunaparki. Pozdrawiam [/cytuj]

A gdy przyjdziesz, przewiozę Cię na takiej karuzeli, że porządnie zakręci Ci się w głowie! Jakby co, to wiesz o kogo pytać, prawda?

PS

Ja chyba nigdy nie nauczę się obsługi tej strony. Przed chwilą napisałem odpowiedź na sąsiedni komentarz Moniki, wysłałem, ale tutaj się nie pojawił, tylko gdzieś tam. Stanowczo za trudne to dla mnie...

Avatar użytkownika Adam Prończuk
Adam Prończuk
22 kwiecień 2011 22:17

Może przyjdzie się spotkać na trasie🙂 Będę odwiedzał lunaparki. Pozdrawiam

Avatar użytkownika monika
monika
21 kwiecień 2011 13:56

Drogi Krzysztofie !

Ma rację Adaś smutno będzie bez twoich ciekawych relacji wypraw w góry . Tą obecną czytałam prawie jednym tchem . Taka jest ciekawa . Pozdrawiam Monika B.

Avatar użytkownika Krzysztof
Krzysztof
20 kwiecień 2011 22:33

Myślę, że wszedłem na nie właśnie z powodu nazw tych szczytów takich samych, jak w Tatrach - jakoś zkojarzyły mi się z tamtymi odległymi już, bo z lat dziewięćdziesiątych, dniami mojej obecności w naszych Alpach.

Gdzie jadę? Tam, gdzie pojedzie miejsce mojej pracy - lunapark w którym pracuję. W tym tygodniu jest to Lubin, całkiem blisko Sudetów, aż mnie korci urwać się na jeden dzień, tyle że nie mam tutaj swojego samochodu, w pracy jeżdżę ciężarówką. Póżniej będą różne miasta Wielkopolski, Dolnego Śląska i Pomorza Zachodniego. Dwa miesiace wakacyjne w Ustroniu Morskim. Koniec sezonu i powrót do bazy w Lesznie na początku października. Obiecuję sobie być wtedy w górach przynajmniej 2 - 3 razy w miesiącu.

Avatar użytkownika Adam Prończuk
Adam Prończuk
20 kwiecień 2011 21:42

Wołowiec, Kozły - zapchniało Taterkami.

Smutno zakończyłeś. Gdzie Cię Krzyś rzuca na pół roku?

Wycieczka na mapie

Zwiedzone atrakcje

W Górach Suchych Sokołowsko

Włostowa

Kostrzyna

Suchawa

Waligóra

a w Górach Wałbrzyskich Kozioł

Mały Kozioł

Wołowiec

Zaczarowane Podróże - dawniej podroze.polskieszlaki.pl
Copyright 2005-2024