Rowerem po małopolskim szlaku architektury drewnianej.

Charakterystyczna chata Ziemi Oświęcimskiej - jedna z ostatnich przedstawicielek., Jacek Sklorz
Miniaturowa mapa z zaznaczeniem
Polacy coraz częściej oraz chętniej jeżdżą po kraju, wyjeżdżają na ekscytujące wyprawy za granice. Przeglądają przewodniki czy mapy, chodzą do biur podróży. Nawet nie zdają sobie sprawy z tego, że w najbliższej okolicy znajduje się mnóstwo interesujących miejsc. Wystarczy spojrzeć dookoła i ... wyprawa gotowa.
Tak też było w moim przypadku. Nie przyszło mi nawet na myśl, że na terenie Małej Ojczyzny znajdę tyle ciekawych obiektów i pięknych zakątków. Bodźcem do zorganizowania rowerowej wycieczki w okolice Kęt stał się zakup mapy - "Ziemia oświęcimska". Pierwszy rzut oka na mapę i już wiedziałem, że wybiorę się na wycieczkę szlakiem drewnianej architektury sakralnej.
Był słoneczny lipcowy poranek. Wyruszyliśmy na wyprawę pełni humoru, zapału i sił. Wyjechaliśmy z Kęt, udaliśmy się w kierunku pierwszego obiektu na naszej trasie - kościoła w miejscowości Nidek. Po dotarciu na miejsce zobaczyliśmy zabytkowy obiekt sakralny. Jest to drewniany kościół z 1539 roku, otoczony podcieniami. Niestety, budowlę mogliśmy podziwiać tylko z zewnątrz, gdyż budynek jest obecnie nieużywany, a szkoda... Wsiedliśmy na rowery i wyruszyliśmy w dalszą drogę, która wiodła malowniczymi ścieżkami pośród „pól malowanych zbożem rozmaitem, wyzłacanych pszenicą, posrebrzanych żytem”. Przejeżdżaliśmy przez ukwiecone wioski. Trafiliśmy nad stawy Gierałtowickie oraz Frydrychowskie. Zatrzymaliśmy się na chwilę, by popatrzeć na ogromne trzciny, poobserwować łabędzie, kaczki, a nawet po podglądać perkoza siedzącego na wodnym gnieździe.
Następnie trafiliśmy do miejscowości Graboszyce, tam mogliśmy obejrzeć kolejny drewniany kościół. Został wybudowany w 1585 roku, a swój obecny wygląd zawdzięcza licznym renowacjom. Po krótkim odpoczynku skierowaliśmy swoje wehikuły ku najbardziej wysuniętemu na wschód obiektowi naszej wycieczki. Był to osiemnastowieczny dwór szlachecki w Graboszycach. Niestety, to, co zastaliśmy na miejscu, nie rzuciło nas na kolana. Widać było, że pałacyk lata swej świetności ma dawno za sobą. Obrazu upadku i ruiny dopełniały walające się wszędzie śmieci. Niezrażeni tym widokiem zrobiliśmy kilka zdjęć, a potem udaliśmy się w dalszą trasę. Wiodła ona teraz wśród licznych w tym rejonie stawów hodowlanych – wszak ziemia, po której przyszło nam się przemieszczać, nazywana jest „Królestwem Karpia”. Po drodze zatrzymaliśmy się w uroczym hoteliku „Karpik”. Polecam na weekendowe wypady. Szczególnie dla wędkarzy, lecz nie tylko.
Kolejną świątynią na naszym szlaku był kościół w Polance Wielkiej. Został wybudowany w XVI w. Przez hrabiego Zygmunta Porębskiego herbu Kornicz. Po zwiedzeniu obiektu udaliśmy się w drogę powrotną. Po drodze niejako z rozpędu skierowaliśmy się w stronę dworu klasycystycznego w Osieku. Jest to budowla przypominająca swym stylem hiszpańskie pałacyki, ale najciekawsze jest wnętrze w stylu mauretańskim. Przed kilkoma laty mieliśmy wielkie szczęście i zaszczyt spotkać potomka dawnych właścicieli pałacu – Rudzińskich. Był to starszy, przesympatyczny pan, od razu dało się zauważyć, że w jego żyłach płynnie hrabiowska krew. Właściciel oprowadził nas po wnętrzu pałacyku. Niestety, większość pomieszczeń uległa przez długie lata „bezkrólewia” ruinie. Ale i tak to, co zobaczyliśmy, dało nam obraz wspaniałości, jaką cieszył się przed laty. Dowiedzieliśmy się, że w pałacu bywali znani Polacy – A. Grottger, J. Fałat, J. Piłsudski, J. Haller i I. Mościcki. Naprawdę warto zobaczyć ten pałacyk, a może uda się Wam spotkać p. Macieja Rudzińskiego...
Niestety, słońce zaczęło chylić się ku zachodowi i musieliśmy opuścić to urocze miejsce, przyrzekając sobie, że wkrótce znów tu powrócimy. Po paru kilometrach dotarliśmy zmęczeni, ale zadowoleni do domów.
Na koniec parę słów o samej podróży rowerem, która była dosyć uciążliwa. Szczególnie dla kogoś, kto nie ma na co dzień do czynienia z tym środkiem transportu. Początkowo jechało nam się bardzo dobrze, w miarę szybko pokonywaliśmy kolejne kilometry. Jednak im dłużej siedzieliśmy na siodełkach naszych "maszyn", tym bardziej bolały nas w pewne części ciała, a kolejny podjazd pod górę stawał się coraz bardziej stromy. W pewnym momencie mój syn (8 lat) orzekł, że już dłużej nie może, więc musieliśmy go brać na bagażnik przed większymi podjazdami oraz holować jego rower. Niestety, nie to było najgorsze. W trakcie podróży okazało się, że z mojego roweru uchodzi powietrze, nie mieliśmy ze sobą żadnych części zamiennych. Wyszedł brak doświadczenia w organizacji tego typu wyjazdów. Na szczęście miałem pompkę i co chwilę byłem zmuszony stawać i dopompowywać powietrza do koła. Doszło do tego, że jechałem na przysłowiowym "flaku" i coraz trudniej było mi pokonywać kolejne kilometry, które dzieliły nas od domu. Nie obyło się także bez kraksy. W pewnym momencie syn, czy to ze zmęczenia, czy też chcąc ominąć dziurę w jezdni (zapewne i jedno i drugie), zajechał drogę innemu uczestnikowi wycieczki i tylko dzięki szybkiej reakcji tego ostatniego nie doszło do poważnego zdarzenia. Skończyło się na drobnych otarciach naskórka, ubrudzonych spodniach i sporej dawce dydaktyzmu, lepiej nie myśleć co by było, gdyby nie kask.... Im bliżej domu sytuacja stawała się coraz bardziej nieciekawa. Zmęczenie potęgował jeszcze żar lejący się z nieba.
Jednak wszystkie te niedostatki w pełni rekompensowały nam ciekawe obiekty widziane po drodze, a szczególnie kościoły w Graboszycach i Polance Wielkiej oraz pałacyk w Osieku. Pamiątką staną się również zdjęcia oraz wspomnienia. Zapraszamy w nasze okolice, może kiedyś spotkamy się na szlaku...

Dwór szlachecki w Graboszycach - a raczej to, co z niego pozostało., Jacek Sklorz
Pałacyk Mauretański w Osieku., Jacek Sklorz
Rowerem po małopolskim szlaku architektury drewnianej., Jacek Sklorz
Kościół w Nidku, Jacek Sklorz
Jeden z mijanych stawów., Jacek Sklorz
Kościól w Graboszycach., Jacek Sklorz
Avatar użytkownika Jacek Sklorz
Jacek Sklorz
Komentarze 9
2008-07-21
Moje inne podróże

Komentarze

Zostaw swój komentarz

Zofia
30 sierpień 2011 22:01

hej, polecam wycieczkę w temacie rowerem ze Skawiny do Lanckorony szlakiem architektury drewnianej, taką trasą: http://traseo.pl/trasa/wycieczka-skawina-lanckorona-arch-drewniana

Avatar użytkownika MM
MM
28 styczeń 2009 20:16
Znam ten szlak a mimo to z przylemnością przeczytałam Twoją relację z wycieczki.
Avatar użytkownika Jacek Sklorz
Jacek Sklorz
24 sierpień 2008 22:48
Sorry, ale coś nie tak "funguje".
Moją odpowiedź wysłało cztery razy.
Mam nadzieję, że to nie problem. Czasami tak bywa.
Avatar użytkownika Jacek Sklorz
Jacek Sklorz
24 sierpień 2008 22:19
Byłem tam w niedzielne popołudnie. Kościół był więc zamknięty. Są jednak odprawiane w nim nabożeństwa. O użytkowaniu kościółka świadczą także prowadzone prace remontowe ścian prezbiterium.
Dzięki za pozdrowienia.
Także gorąco pozdrawiam!
Avatar użytkownika Jacek Sklorz
Jacek Sklorz
24 sierpień 2008 22:17
Byłem tam w niedzielne popołudnie. Kościół był więc zamknięty. Są jednak odprawiane w nim nabożeństwa. O użytkowaniu kościółka świadczą także prowadzone prace remontowe ścian prezbiterium.
Dzięki za pozdrowienia.
Także gorąco pozdrawiam!
Avatar użytkownika Jacek Sklorz
Jacek Sklorz
24 sierpień 2008 22:17
Byłem tam w niedzielne popołudnie. Kościół był więc zamknięty. Są jednak odprawiane w nim nabożeństwa. O użytkowaniu kościółka świadczą także prowadzone prace remontowe ścian prezbiterium.
Dzięki za pozdrowienia.
Także gorąco pozdrawiam!
Avatar użytkownika Jacek Sklorz
Jacek Sklorz
24 sierpień 2008 22:17
Byłem tam w niedzielne popołudnie. Kościół był więc zamknięty. Są jednak odprawiane w nim nabożeństwa. O użytkowaniu kościółka świadczą także prowadzone prace remontowe ścian prezbiterium.
Dzięki za pozdrowienia.
Także gorąco pozdrawiam!
Avatar użytkownika Jan Paradowski
Jan Paradowski
21 sierpień 2008 22:21
te dobra kultury mowa o tm dworku tak wyglądają dlatego, bo one som chronione, naturalnie..........
pozdrawiam
Avatar użytkownika Marta
Marta
21 sierpień 2008 18:02
Na wycieczkę rowerem mam trochę za daleko do rejonów, które opisujesz. Natomiast wracając z gór do domu, przejeżdżałam koło jednego z obiektów, o któych wspominasz. To kościół w Graboszycach. Zatrzymałam się tam i pooglądałam kościół, zrobiłam zdjęcia. Niestety, nie jest chyba zbyt używany, na krzyżu wisiały pajęczyny, a budynek wydawał się opuszczony. Choć niewątpliwie jest bardzo ładny. Pozdrawiam!

Wycieczka na mapie

Zwiedzone atrakcje

Kęty

Nidek

Graboszyce

Polanka Wielka

Osiek

Zaczarowane Podróże - dawniej podroze.polskieszlaki.pl
Copyright 2005-2024