Dzisiaj pierwszy raz wybraliśmy się na wycieczkę całodniową tylko że na rowerach. Naszym zamiarem wprawdzie było dojechanie do Krakowa ale czas i nasze możliwości zweryfikowały nasze plany. Dojechaliśmy do Mnikowa pod Krakowem .I mimo tego że tak właściwie to nie zwiedziliśmy żadnego konkretnego miejsca to było to cudowne przeżycie. Czasem jest tak że jadąc autem więcej czasu spędzimy w nim niż na zwiedzaniu. A jadąc dzisiaj na tych dwóch kółkach często obok siebie mogliśmy sobie pogadać, pożartować, zatrzymać się w każdym momencie gdy np. był ładny widok i po prostu chwilę popatrzeć, nasycić się tym widokiem. W aucie chociaż się widzi wszystko to samo to jednak te pejzaże umykają, są tylko chwilowe. Jestem obolała, zmęczona ale równocześnie szczęśliwa, bo przecież właśnie dla takich wspomnień człowiek żyje.
Chrzanów - Chechło
Wyjechaliśmy o godzinie 9:00 z domu i ruszyliśmy w kierunku jeziora Chechło, najbliższego w naszej okolicy. Tam tylko krótki odpoczynek i dalej zielonym szlakiem wkroczyliśmy w granicę Puszczy Dulowskiej
Tenczyński Park Krajobrazowy
Jest to teren, który idealnie nadaje się na rowerowe wypady dla początkujących jak my. Prowadzi przez las utwardzoną drogą z niewielkimi wzniesieniami. Tam jechało nam się bardzo lekko i przyjemnie. Po drodze mijaliśmy torfowiska, a trawa miejscami wyglądała jak puchowy dywan. I tak dojechaliśmy pod Tenczynek i zrobiliśmy tam sobie dłuższą przerwę. Naszym następnym celem była Dolina Brzoskwinki w miejscowości o tej samej nazwie.
Dolina Brzoskwinki.
Od Tenczynka do tej doliny jechaliśmy czerwonym szlakiem, który początkowo prowadził także prostą drogą nawet miejscami asfaltową. Problemem dla mnie okazała się Bukowa Góra, na którą trochę wjechaliśmy a trochę weszliśmy. I muszę się przyznać że moją piętą Achillesa są wjazdy pod górę bo już po chwili tracę siły i nie jestem w stanie pedałować. Na szczycie tego wzniesienia czekała na nas przynajmniej panorama na Nawojowę Górę w dolinie. A potem już było na szczęście tylko z górki przez wieś Brzoskwinka w kierunku doliny Brzoskwinka. Niestety jest to krótka dolina ale wzdłuż niej jest kilka okazałych skał także wspinaczkowych.
Pierwotnie mieliśmy się udać do Kryspinowa ale stwierdziliśmy że lepiej nie kusić losu, bo nie wiadomo czy starczyłoby sił na powrót.
Mników - Lipowiec
My jechaliśmy od końca doliny więc wyjechaliśmy we wsi Chrosna i tam skierowaliśmy się pod autostradę w kierunku Mnikowa szlakiem niebieskim już nie rowerowym. Po przejechaniu pod autostradą trafiliśmy niestety na leśną drogę usypaną kamieniami i w dodatku pod górę. I tak właściwie od tej pory rozpoczęły się podjazdy i zjazdy. Te pierwsze momentami dość uciążliwe, a te drugie natomiast rewelacyjne. Prędkość, wiatr we włosach, wolność, poczucie lekkości no i odpoczynek. A wracając do naszej leśnej dróżki to od tego miejsca zaczął się także wspaniały widok na góry, który nam towarzyszył aż pod sam Lipowiec . Widać było nawet Tatry i górę na której wyraźnie było widać jeszcze zalegający śnieg. Nurtuję mnie co to za góra, może Babia.
Potem znowu wkroczyliśmy w strefę lasu w Rezerwacie Potoku Rudno. Wyjeżdżając z niego mogliśmy obejrzeć ruiny Tenczynka gdzie jeszcze byliśmy kilka godzin wcześniej. Po wjechanie na kolejny pagórek ujrzeliśmy wzgórze Alwerni i skierwaliśmy się do Regulic. I tam wybrałam szlak czarny i zielony w kierunku Lipowca, który okazał się najtrudniejszy no i nasze siły już podupadły. Ale teraz przynajmniej mogę powiedzieć że zdobyliśmy wzniesienie w Lipowcu od samej podstawy. Tam też rozpoczął się nasz zjazd w kierunku domu bo już mieliśmy prawie tylko z górki no i trzeba było spojrzeć jeszcze raz na panoramę gór.
Chrzanów
Powrót do domu o godzinie siędmej, po dziesięciu godzinach z obolałym uśmiechem na ustach, zdumą w sercu i z około 90- cioma kilometrami w nochach