Dolny Śląsk po raz kolejny

Jelenia Góra, Mariusz
Miniaturowa mapa z zaznaczeniem

Witam wszystkich ponownie! Jakiś czas (ponad rok) mnie tu nie było, ale postanowiłem wrócić i trochę Was ponudzić moimi letnimi rowerowymi wyjazdami. Po raz kolejny chciałbym zachęcić wszystkich czytających do wypraw turystycznych po Polsce i nie tylko, do wypraw rowerowych (bo to i tanio i zdrowo i ogólnie super!). Po raz kolejny także zachęcam do odwiedzenia Dolnego Śląska. Tym razem zacząłem w Jeleniej Górze, odwiedziłem most pilchowicki, następnie dolinę Bobru, po czym przez Jawor i Rogoźnicę dotarłem do Kątów Wrocławskich (zahaczając jeszcze o Krobielowice). I w ten sposób wyszło, bagatela, 142 km 🙂

Wiem, że nie pamiętacie, ale zawsze planuję swoje wycieczki w ten sposób, że pociągiem jadę w wybrane miejsce, następnie pedałuję troszkę i znowu pociągiem do domku 🙂

Starówka w Jeleniej Górze, Mariusz
Starówka w Jeleniej Górze, Mariusz

Po ośmiu (masakra) godzinach w Intercity „Karkonosze” docieram do Jeleniej Góry. Jestem tu po raz pierwszy, ale od samego początku miasto mnie zachwyca. Odwiedzam rynek, zaglądając po drodze do Bazyliki św. Erazma, podziwiam zachowane ślady po dawnych miejskich umocnieniach i kieruję się w stronę Bolesławca. Moim celem jest, oczywiście, najsłynniejszy w ostatnich czasach (a już na pewno wiosną i latem) most, most pilchowicki. Kto o nim nie słyszał?! Abstrahując od całego zamieszania, które wokół niego narosło, warto go zobaczyć. Co prawda, jadąc tam rowerem trzeba nastawić się na sporo wspinaczki (w drodze powrotnej), ale widoki wynagradzają wszystko.

Po obejrzeniu mostu, który Tom Cruise chciał nam wysadzić, ruszam  do doliny Bobru i jej słynnych pałaców (niektórzy porównują ją z doliną Loary we Francji, być może na wyrost, ale na pewno jest co obejrzeć). Odwiedzam Łomnicę, Wojanów, Bobrów. Szczególnie zachwyca mnie pałac w Wojanowie – przepiękny, mówię wam!

Rynek jeleniogórski, Mariusz
Rynek jeleniogórski, Mariusz

Następnie przez Janowice Wielkie docieram do Radomierza i tu zaczyna się najgorszy etap mojej wycieczki. Musząc przejechać przez Przełęcz Radomierską, jadę DK nr 3. Powiedzieć, że było źle, to tak naprawdę powiedzieć komplement. Nie dość, że czekała mnie niezła wspinaczka (jedna z najbardziej wyczerpujących w moim życiu, a troszkę już kilometrów przejechałem – ponad 33 tys.), to jeszcze z jakim ruchem samochodowym! Jeden za drugim obok trzeciego, a ich wszystkich wyprzedzał czwarty! Nie bez powodu ostrzegali mnie, że droga Jelenia Góra – Bolków jest wyjątkowo uczęszczana. W końcu przez Kaczorów i Mysłów docieram do końca udręki i skręcam na Lipę.

W Lipie podziwiam ruiny dawnego rycerskiego zamku (obecnie w rękach prywatnych), co prawda z pewnej odległości – ogrodzenie skutecznie uniemożliwia wejście do środka. Następnie jadę do Jawora. Tam, punkt obowiązkowy – Kościół Pokoju, zabytek wpisany na listę UNESCO. Podziwiam także kościół św. Marcina, odwiedzam jaworski zamek (może kiedyś odzyska dawną świetność), zaglądam na rynek i ... pędzę dalej (no, dobra, dobra, wiem, wiem, 20 km/h to żadne pędzenie, ale wszystko zależy od punktu widzenia i siedzenia).

Kolejowy most w Pilchowicach, Mariusz
W drodze z powrotem do Jeleniej Góry, Mariusz
Pałac w Łomnicy, Mariusz

Kolejnym celem jest Rogoźnica, a dokładniej Muzeum Niemieckiego Obozu Koncentracyjnego Gross Rosen. Zawsze mam kłopot, żeby o takich miejscach pisać, wolałbym tego nie robić, ale uważam, że należy o tym przypominać, należy o tym mówić. Na rowerze byłem już w obozach: Kulmhof (Chełmno nad Nerem), Sztutowie, Treblince, teraz przyszedł czas na Rogoźnicę. Co prawda z samego obozu nie pozostało prawie nic, ale taka chwila zadumy, że „człowiek człowiekowi zgotował ten los” jest naprawdę potrzebna.

 Po dłuższej zadumie wyruszam dalej. Teraz jest już z górki (i dosłownie i w przenośni). Odwiedzam jeszcze  Krobielowice, a dokładniej mówiąc pałac oraz Mauzoleum von Blüchera (zwycięzcy spod Waterloo), po czym docieram do Kątów Wrocławskich. Teraz jeszcze kolejne 6 godzin w pociągu i domek. Ale naprawdę było warto. Na pewno jeszcze tu wrócę – kocham Dolny Śląsk!

Pałac w Wojanowie, Mariusz
Pałac w Wojanowie, Mariusz
Pałac w Wojanowie, Mariusz
Pałac w Wojanowie, Mariusz
Pałac w Bobrowie, Mariusz
Pałac w Bobrowie, Mariusz
Dolina Bobru, Mariusz
Dolina Bobru, Mariusz
Dolina Bobru, Mariusz
Zamek w Lipie, Mariusz
Zamek w Jaworze, Mariusz
Zamek w Jaworze, Mariusz
Kościół Pokoju w Jaworze, Mariusz
Kościół Pokoju w Jaworze, Mariusz
Kościół św. Marcina w Jaworze, Mariusz
Kościół św. Marcina w Jaworze, Mariusz
Ratusz w Jaworze, Mariusz
Muzeum Gross Rosen, Mariusz
Muzeum Gross Rosen, Mariusz
Muzeum Gross Rosen, Mariusz
Muzeum Gross Rosen, Mariusz
Pałac w Krobielowicach, Mariusz
Mauzoleum w Krobielowicach, Mariusz
Avatar użytkownika Mariusz
Mariusz
Komentarze 6
2020-08-01
Moje inne podróże

Komentarze

Zostaw swój komentarz

Avatar użytkownika Joanna
Joanna
10 listopad 2020 09:22

Zupełnie nie znam Dolnego Śląska i bardzo tego żałuję. Wycieczka mocno zachęcająca do odwiedzin tego regionu.

Avatar użytkownika MaciejW
MaciejW
08 listopad 2020 21:56

Świetna wyprawa ! Niezła ilość kilometrów, tym bardziej, że te okolice to nie płaska trasa 🙂🙂

Zapraszam ponownie na Dolny Śląsk 🙂🙂

Avatar użytkownika mirosław
mirosław
08 listopad 2020 10:31

Super wycieczka,niektóre miejsca sam odwiedziłem,a niektóre jeszcze przedemną.Dolny śląsk na każdym kroku coś ma do zaoferowania.

Avatar użytkownika Maciej A
Maciej A
07 listopad 2020 21:14

Ponieważ bardo lubię rowerowe wycieczki (zaraziłem tym też Córkę, co mnie wyjątkowo cieszy :-) ) i do Dolnego Śląska nie trzeba mnie namawiać, to baardzo jestem na tak.

Avatar użytkownika Anna Piernikarczyk
Anna Piernikarczyk
07 listopad 2020 13:50

Witaj ponownie 🙂 Super podróż, gratki. Sporo kilometrów, ja samochodem nie lubię po takich ruchliwych drogach podróżować, a co dopiero rowerem 🙂 piękne zabytki, część znamy, w kościele w Jaworze akurat natrafiliśmy na remont, ale wnętrze mnie zachwyciło mimo to 🙂

Avatar użytkownika tomtur
tomtur
07 listopad 2020 08:32

Bardzo ciekawa wycieczka. Tyle zobaczyć i tyle kilometrów na rowerze zaliczyć, częściowo w ekstremalnie trudnych warunkach, to tylko pogratulować. 

Ja dość dużo na Dolnym Śląsku bywałem ale do żadnego Kościołu Pokoju jeszcze nie dotarłem. Mamy z żoną w planach Dolny Śląsk i bardzo nas zachęciłeś.

Wycieczka na mapie

Zaczarowane Podróże - dawniej podroze.polskieszlaki.pl
Copyright 2005-2024