Nove, Horne i Dolne Diery

Diery to wąwozy skalne na Małej Fatrze. Postanowiłam odwiedzić je kolejny raz, ponieważ to bardzo atrakcyjne miejsce. Wzdłuż potoków prowadzą metalowe kładki, drabinki, mostki i schodki, niektóre z barierkami, inne bez.

Dolny odcinek to tzw. Dolne Diery. Nie ma tu drabinek, idzie się z początku po metalowych podestach, a później - już w lesie - normalnym szlakiem i czasem po drewnianych mostkach. Ta część trasy nie jest niebezpieczna i spokojnie można iść nią z dziećmi. Osoby z lękiem wysokości również sobie bez problemu poradzą. 

Równolegle prowadzi szlak żółty, czyli Nove Diery. Tutaj jest już troszkę więcej momentów, które moga dostarczyć adrenaliny. Na naszych oczach przed długą drabinką spanikowała cała rodzina i w efekcie zawrócili. Są dwie długie drabiny, oczywiście z barierkami oraz jeden moment, gdzie podesty prowadzą nad samym potokiem, ale skała jest tak dziwnie nachylona, że nie wyobrażam sobie tam iść z dzieckiem w nosidełku lub z większym plecakiem. Cała trasa jest taka, że lepiej nią wchodzić, niż schodzić.

Górny odcinek to tzw. Horne Diery. Tutaj mamy już sporo dodatkowych atrakcji, jak klamry, stalowe liny i łańcuchy. Do tego dochodzą wyjątkowo długie drabiny.Można poczuć lekką adrenalinę w niektórych miejscach. Chwilami przypominają się szlaki w Słowackim Raju.

Cały szlak został odnowiony kilka lat temu, zmieniono rodzaj i przebieg niektórych ubezpieczeń, zniknęło kilka pordzewiałych łańcuchów i zastąpiono je o wiele praktyczniejszymi stalowymi linami. Teraz ta trasa w niektórych miejscach przypomina via ferratę. Moim zdaniem jest o wiele bardziej bezpiecznie, niż przed remontem, jednak wybierając się tam warto wziąć pod uwagę, że to nie jest łatwy szlak, szczególnie jeśli ma się lęk wysokości lub zaburzenia błędnika. Z drugiej strony zachęcam do odwiedzenia go - to najbardziej chyba charakterystyczne miejsce na Małej Fatrze, dostarczające fajnych emocji.