Sulov, Sedlo pod Bradou, Luka pod Rohacom, jaskinia Sarkania Diera
Podróż jest zaznaczona jako prywatna. Nie jest publicznie dostępna na żadnych listach. Można ją zobaczyć tylko przy wykorzystaniu bezpośredniego adresu URL.
Trekking w słowackim wspinaczkowym raju.
Prosta i ciekawa pętla ze zwiedzaniem Siarkaniej Diery.
Z Koliby pod Skałami udaliśmy się do czerwonego szlaku, którym następnie (w wielkim skrócie, bo wcześniej się wspinaliśmy w tym rejonie) poszliśmy do Przełęczy pod Bradą (grupa skalna), a następnie na Lukę pod Rohaczem (Rohacz zdobyłam w tym roku - 2017). Było bardzo ciepło i byliśmy na tyle zmęczeni, że odpuściliśmy szczyt i zaczęliśmy schodzić bardzo stromym, nieprzyjemnym szlakiem, mijając skalną bramę, tzw. Gotycką. Później przeszliśmy wąskim skalnym gardłem po kilku metalowych drabinkach (nic strasznego, każdy sobie poradzi, drabinki są krótkie i mają szerokie szczeble), by po przejściu bukowego lasu skręcić w lewo i tam po klamrach, łańcuchach i podestach (uwaga na spadające kamienie, krucho) dojść do jaskini zwanej "Siarkania Diera".
Następnie wzdłuż granicy lasu mijając źródełko (super miejsce na biwak) doszliśmy znów do Koliby pod Skałami i do samochodu.
Szlak, który opisałam znajduje się dość blisko naszej południowej granicy, a sam Sulov jest coraz bardzej popularny wśród osób chodzących po górach. Można tam przyjechać z psem, można zabiwakować na dziko (nie polecam, bo wilki i niedźwiedzie). Wzdłuż trasy co jakiś czas znajsują się wychodnie skalne, z których roztaczają się wręcz niespotykane, cudowne widoki. Wychodnie nie są w żaden sposób zabezpieczone, nie ma barierek, pod nogami mamy więc urwisko - nie polecam osobom z lękiem wysokości.