Kętrzyn położony w sercu województwa warmińsko-mazurskiego, od momentu powstania w XIV wieku aż do czasów II wojny światowej nosił nazwę Rastenburg. Polski odpowiednik powojenny to Rastembork, ale funkcjonował bardzo krótko, bo już w 1946 roku miasto zyskało miano Kętrzyna, od nazwiska Wojciecha Kętrzyńskiego - historyka z XIX wieku, walczącego z germanizacją Mazur.
Przy pięknej pogodzie pospacerowaliśmy po tym ładnym mieście, dość mocno zmasakrowanym podczas wojny. Na uwagę zasługuje tu przede wszystkim zamek. Powstał w I połowie XIV stulecia, a bronił on krzyżackiego prokuratora przed najazdami Litwinów. Odbudowany po wojnie, nawiązując do dawnego, gotyckiego stylu, zaprasza dziś w formie muzeum.
Naprzeciw wznosi się również gotycka bazylika Św. Jerzego - piękna świątynia, wg wielu uznawana za najlepiej zachowany kościół obronny na Mazurach! We wnętrzu zachwyca sklepienie kryształowe, podobne jak na olsztyńskim zamku i organy tego samego autora, co słynne organy świętolipskie. A ponadto w mieście zaprasza też kościół Św. Katarzyny, urokliwy jest ratusz, ciągną się miejscami mury miejskie z udostępnioną basztą, a na rynku można przysiąść na ławeczce koło Wojciecha Kętrzyńskiego. Nie dotarliśmy niestety do konsulatu Św. Mikołaja, za to zjedliśmy unikalne pączki z wątróbką, które serwuje Zajazd pod samym zamkiem.
Od 2022 roku na Polach Grunwaldu, obok słynnego pomnika działa nowoczesne muzeum z elementami multimedialnymi. To miejsce zasługiwało na okazałe muzeum z prawdziwego zdarzenia, a my mieliśmy już przyjemność je odwiedzić.
Muzeum Bitwy pod Grunwaldem w Stębarku prezentuje wystawę stałą "Wielka Wojna z Zakonem Krzyżackim w latach 1409–1411", podzieloną na kilka ciekawych paneli. Poznasz tu nie tylko same dzieje bitwy, ale też przyczyny, które do niej doprowadziły. A ostatecznie również efekty badań archeologicznych pola bitewnego. Całość eksponatów wzbogacona jest o filmy, aplikacje i interaktywne mapy. Zobaczysz tu również fragment filmu Forda „Krzyżacy”.
Muzeum można zwiedzać samodzielnie, z audioprzewodnikiem, ale warto też posłuchać słów przewodnika, bo one myślami przenoszą nas w tamte czasy i oddają ducha historii. Polecam zwiedzać zarówno Muzeum, jak i Pola Grunwaldzkie z przewodnikiem.
Bezławki to maleńka wioska leżąca 11 km od Reszla. Przepięknie położona, oferuje śliczne panoramy, z krzyżami starego cmentarza na pierwszym planie i dawnym grodziskiem w tle. A gdzie te widoki? Pod dawnym, gotyckim zamkiem krzyżackiego komornika. Budowla pochodzi z II połowy XIV wieku, a dziś, wzbogacona o masywną wieżę, stanowi kościół filialny Św. Jana Chrzciciela, należący do parafii w Wilkowie.
Ta masywna wieża kościelna dobudowana do zamku to ciekawe wyzwanie. Zwiedza się ją na własną odpowiedzialność. Wspięliśmy się na nią po stromych drabinkach i przeszliśmy ponad sufitem zamku. Mocne wrażenia są tutaj gwarantowane! Osoby z lękiem wysokości mogą mieć pewne problemy.
"Jest w Prusach słynne miejsce, które wzięło nazwę od lipy. Bo od bardzo dawna stała na tym miejscu rozłożysta lipa, a na niej prawie z pierwszym posiewem chrześcijaństwa w Prusach - pojawiła się figurka Matki Boskiej z Dzieciątkiem, dzieło rąk Boskich".
Tak pisano o początkach Świętej Lipki, która mieści się 6 km od Reszla. Już w średniowieczu organizowano tu pielgrzymki, dla uzyskania odpustu i w nadziei uzdrowienia. Nie tylko z Prus i Warmii, ale także z Mazowsza. Ostatni wielki mistrz krzyżacki Albrecht Hohenzollem w 1519 roku pielgrzymował tu pieszo i boso aż z Królewca.
Dziś wita tutaj turystów i pielgrzymów okazała, wręcz imponująca bazylika Nawiedzenia NMP. Zachwyca zdobną fasadą, ale i przepięknym wnętrzem. To jeden z najwspanialszych przykładów późnego baroku w Polsce. Zobacz go z bliska!
Reszel to niewielkie, ale przepiękne miasto o niezwykle ciekawej, zabytkowej zabudowie. Leży w północnej Polsce, na Warmii, nad rzeką Sajną, około 20 km od Kętrzyna. To prawdziwa perełka tych okolic, szczycąca się bogatą historią i niecodziennymi zabytkami skupionymi w pobliżu Rynku.
Nie sposób się z tym nie zgodzić. Spacerując uliczkami Reszla, zachwyciłam się unikalną architekturą, która całkiem dobrze przetrwała czasy wojny. Na plan pierwszy wysuwa się krzyżacka, gotycka warownia. Wg starego warmińskiego przysłowia "Nie odkrył zamku w Reszlu ten, kto nie spędził nocy w jednej z jego komnat". No cóż, koniecznie musimy tu wrócić i poznać zamek lepiej. Historia warowni sięga połowy XIII wieku, kiedy Krzyżacy zbudowali tu pierwszy gród drewniano - ziemny.
Około 1350 roku biskupi warmińscy rozpoczęli budowę murowanego zamku, który pełnił funkcję obronnej twierdzy. W XVIII stuleciu zamek przejęły władze pruskie i ulokowały w nim więzienie, które zasłynęło z dużej śmiertelności. Był to powolny upadek pięknej warowni. Na szczęście dziś budowla jest zrewitalizowana, działa tutaj hotel, a dodatkowo zamek udostępniony jest dla turystów.
Ryn to niewielkie, ale bardzo malowniczo położone miasteczko na Mazurach. Ślicznie ulokowało się między dwoma jeziorami, wlewającymi się niemal pod zabudowę. Od północy jest to malutkie jezioro Ołów, a od południa spore Jezioro Ryńskie, mające połączenie wodne z wielkimi jeziorami mazurskimi.
To, co przyciąga tutaj najbardziej, to potężny, gotycki zamek. Druga co do wielkości największa warownia krzyżacka w Polsce. Dziś pięknie zrewitalizowana, zaprasza do luksusowego hotelu, ale i zwiedzania zamkowych korytarzy i komnat.
Góry Opawskie to najwyższy fragment Opolszczyzny i początek (lub koniec) Sudetów w Polsce. Piękny to zakątek, całkiem spokojny i oferujący śliczne pejzaże. Niewysokie, ale i tak zachwycające swym urokiem.
Góry Opawskie rozciągają się w dużej mierze po czeskiej stronie, to mezoregion wchodzący w skład pasma górskiego Jesioników (czeskie Jeseniky), w Sudetach Wschodnich.
Najwyższy szczyt Gór Opawskich to Pricny vrch czyli Góra Poprzeczna, położonym na terenie Czech. Za najwyższą górę polskiej części Gór Opawskich przyjmuje się Biskupią Kopę, choć jej najwyższy wierzchołek również leży po stronie czeskiej. To ona zaliczana jest do Korony Gór Polski.
Biskupią Kopę zaplanowaliśmy jako główny cel naszej urodzinowo-walentynkowej wyprawy w Góry Opawskie. Na szczyt nie szliśmy jednym konkretnym szlakiem, tylko kombinowaliśmy trochę podczas podejścia, aby jak najwięcej ciekawostek zobaczyć. To był super plan, bo pogoda była fantastyczna, a wokół sporo pięknych atrakcji.
Jako, że chcieliśmy wracać z góry najszybszym i przy okazji najbardziej stromym szlakiem czerwonym do Jarnołtówka, to przy nim zostawiliśmy samochód, przy Bolkówce. Skierowaliśmy jednak kroki pod Ośrodek Ziemowit, gdzie na dużym parkingu większość turystów zaczyna swą przygodę z tym szczytem. Początkowo szliśmy bez szlaku wygodną ścieżką, którą można podejść pod schronisko nawet z wózkiem, ale na pompowanych kołach.
My dość szybko jednak odbiliśmy na szlak niebieski, bo tam czeka Gwarkowa Perć, czyli sztuczne odsłonięcie skał. A na nich słynna już drabinka. Ma 11 metrów wysokości, 35 szczebli i stała się symbolem Gór Opawskich. Nie mogłam jej pominąć! Zejście nie przysporzyło problemów, nie odezwał się żaden lęk, a w dole poza skałkami zobaczysz też fajne lodowe twory, oczywiście zimą. Zobacz całą naszą relację!
Na ferie udało nam się wyskoczyć na kilka dni w malowniczy Beskid Wyspowy. Wiecie skąd wzięła się nazwa tego malowniczego pasma? Ano swego czasu Kazimierz Sosnowski - pionier turystyki górskiej, wstał rankiem na szczycie i zobaczył tu morze mgieł, a ponad nim wyłaniały się szczyty niczym magiczne, samotne wyspy!
Postanowiliśmy ruszyć na najwyższy szczyt pasma - Mogielicę o wysokości 1170 m n.p.m. Dość łatwym i krótkim zielonym szlakiem z Chyszówek. Wzbogaciliśmy spacer o kultową Polanę Stumorgową - najpiękniejszą w regionie, bo tak widokową. Na wiele nam się to nie zdało, bo mgła przysłoniła nam cudne panoramy.
Nasz szlak wiedzie z Przełęczy Rydza Śmigłego w Chyszówkach. Na krótki i zimny dzień w styczniu ten wybór wydaje się idealny. Szliśmy bez dzieci, choć szlak dla nieco starszych dzieci niż nasza Amelka byłby jak najbardziej do pokonania. Za to wzięliśmy ze sobą szwagra i taką nietypową ekipą ruszyliśmy na szczyt. Zobacz naszą relację!
Jezioro Przeczyckie to inaczej Zalew Przeczycko - Siewierski. Malowniczy zbiornik, który rozlewa się na południowy zachód od Siewierza. Powstał po spiętrzeniu wód Czarnej Przemszy, kiedy zalano tu kilka fortyfikacji Obszaru Warownego Śląsk. Jezioro wykorzystywane jest w celach przeciwpożarowych, ale służy też oczywiście mieszkańcom bliższych i dalszych okolic jako miejsce letniej rekreacji.
Idealnie nadaje się też na spacery i przejażdżki rowerowe również poza sezonem. My wybraliśmy się nad jezioro do Tuliszowa, na ulicę Spacerową. Biegnie tu asfaltowa ulica, ale jest mało uczęszczana. Niemal wprost z niej można zejść nad taflę jeziora, gdzie tańczyły dla nas łabędzie. Zobacz naszą relację!
Czarna Góra o wysokości 1205 m n.p.m. to szczyt w Masywie Śnieżnika, górujący ponad Sienną. To wzniesienie doskonale widoczne jest z wielu punktów Kotliny Kłodzkiej, jako wysoki i stromy szczyt. Dobrze kontrastuje z szeroką kopułą Śnieżnika i nawet z wielu miejsc wydaje się od niego wyższy. To najlepsza góra narciarzy na całym Dolnym Śląsku!
My weszliśmy na Czarną Górę dzień przed Sylwestrem, jako rekonesans przed większym wyzwaniem 🙂 Szliśmy z dziećmi, zielonym i czerwonym szlakiem z widokowej Przełęczy Puchaczówka. To dość spokojny spacerek, wejście na szczyt trwa około 1 godziny. Zobacz naszą relację!
Czy Igliczna to łatwy i przyjemny szczyt? Zdecydowanie tak. Nadaje się dla wszystkich, bowiem niemal pod sanktuarium podjeżdża droga asfaltowa, a dalej wiedzie ścieżka dostępna dla wózków. No i te widoki z góry? Śnieżnik jak na dłoni!
Prowadzą tu również ciekawe szlaki turystyczne, np. czerwony Główny Szlak Sudecki z Międzygórza, na którego trasie zobaczysz piękny Wodospad Wilczki. My na szlak czerwony weszliśmy dopiero za szczytem, zobacz naszą relację!