Nasze podróże, rok 2019, strona 4

Mszana Dolna - spacery bliższe i dalsze

Na początek wakacji wybraliśmy sobie dość spokojny kierunek, z pięknymi górkami w tle. Nasz cel to Rabka i Mszana Dolna oraz okoliczne szczyty Beskidu Wyspowego, oraz Gorców, niezbyt wymagające, bo rodzina z nas niezbyt ekstremalna na ten moment😉 Bazą do zwiedzania stała się właśnie Mszana Dolna położona nieco ponad 10 km od Rabki Zdroju, nad rzeką Mszanką. Miejscowość jest spokojna i bardzo dobrze nadaje się na punkt wypadowy. W samej Mszanie Dolnej założonej jeszcze przez króla Kazimierza Wielkiego zobaczysz ładny, zabytkowy kościół Św. Michała Archanioła, stojący niemal na historycznym Rynku oraz Park im. Krasińskich. Bardzo ładny teren spacerowy znajduje się nad Mszanką, w tle rysują się góry, a w dole wartko płynie woda. W centrum nad samą rzeką ulokowała się WySpa Mszanka - świetny hotel dla aktywnych, w którym mieliśmy przyjemność spać. W cenie noclegu nie tylko pyszne śniadanie w formie bufetu szwedzkiego i obiadokolacja, ale również basen, siłownia, plac zabaw czy hamaki. Pobawiliśmy się też na cymbergaju i ping pongu. Nala jak się okazuje gra już całkiem dobrze, więc wycofaliśmy się z gry na punkty, żeby było bardziej spokojnie hehe Warto też skorzystać z Groty Solnej - miła chwila relaksu. 

Będąc w Mszanie zajechaliśmy do sąsiedniej Kasiny Wielkiej zobaczyć drewniany kościółek Św. Magdaleny z 1624 roku. Jako że pokazało się słoneczko, a wcześniej pogoda mieszała bardzo, postanowiliśmy też chwilkę pospacerzyć i tak zobaczyliśmy z daleka Kasina Ski - nowoczesny ośrodek narciarski z czteroosobową kanapą na stoku Śnieżnicy w Beskidzie Wyspowym. Wraz z narciarstwem istnieje tam Bike Park z rowerowymi trasami. Zwiedziliśmy też dobrze Rabkę i pokusiliśmy się o szczyt, ale o tym w następnej wycieczce 🙂

21 cze 2019
Miniaturowa mapa z zaznaczeniem

Industriada 2019 - Pałac w Pławniowicach

Industriada w tym roku trwała 3 dni, od piątku do niedzieli. Wszystkie obiekty świętowały w sobotę, w piątek i niedzielę tylko wybrane. W ostatnim dniu impreza odbywała się pod hasłem „Niedziela u Przemyslowca” i tak trafiliśmy do Pławniowic. To w Pałacu w Pławniowicach swoją siedzibę miała śląska linia rodu Ballestremów. Obecnie gospodarzem miejsca jest Diecezja Gliwicka, park jest za drobną opłatą udostępniany, pałac rzadziej można zobaczyć od środka, ale podczas Industriady wstęp do parku był bezpłatny, zaś po wykupieniu niedrogich biletów otwierały się też podwoje pałacu.

Nie mogliśmy nie skorzystać z tej okazji, bo kilka już razy zwiedzaliśmy park i podziwialiśmy pałac z zewnątrz, nigdy jednak od środka, jedynie kaplicę udało nam się kiedyś zobaczyć. Sale pałacowe przeszliśmy dwa razy, bo po pierwsze nie ma ich zbyt wiele, a po drugie chcieliśmy nimi nacieszyć oczy, bo całkiem ładnie się to prezentuje. Jest tu gabinet, wielka sala z pamiątkami z misji w Afryce, zielona sala z pięknym sufitem, sala koncertowa oraz sala różowa. Każda ma swój charakter i inne przeznaczenie.

Na terenie przypałacowym odbywała się feta - koncerty, pokazy strojów i tańców dworskich z epoki baroku. Było do kupienia ciasto, lody i coś konkretnego. Wyjątkowo można też było popłynąć statkiem po kanale Gliwickim do Gliwic i z powrotem.

09 cze 2019
Miniaturowa mapa z zaznaczeniem

Industriada 2019 - Muzeum Chleba, Szyb Prezydent i Kopalnia Srebra

Raz w roku, w czerwcu Szlak Zabytków Techniki ma swoje Święto - Industriadę. W tym roku mamy czas wyjątkowy w tym względzie, bo to 10. edycja wydarzenia. Wtedy to w wielu obiektach Szlaku prócz zwyczajnego zwiedzania odbywają się imprezy towarzyszące i wyjątkowe okazje zobaczyć więcej niż na codzień. I my w tym roku poszaleliśmy i odwiedziliśmy kilka ciekawych obiektów podczas Industriady, które to miały w sobotę wspólny temat - Indubal. Najpierw pojechaliśmy do Chorzowa,...

08 cze 2019
Miniaturowa mapa z zaznaczeniem

Rowerem przez gminę Świerklaniec

Czy Wy jesteście zadowoleni z gmin, w których mieszkacie? Gmina Świerklaniec to nasza gmina, w której obecnie mieszkamy, więc super się złożyło, że mamy tak blisko do takich ładnych atrakcji, Zalew Nakło Chechło to nasza niemal codzienność, niecałe 2 km mamy spod domu, idealna trasa na krótki popołudniowy rowerek. Do Parku w Świerklańcu trochę dalej, ale poniżej 5 km, więc też się da 🙂 Dobrze, że znamy te rejony, bo możemy jeździć sobie duktami leśnymi albo mało uczęszczanymi drogami, bo niestety jak na takie fajne tereny z lasami, polami i atrakcjami turystycznymi, nie ma oznakowanych ścieżek rowerowych, które by łączyły te atrakcje. Niestety to wielki minus gminy, tym bardziej że o krok również do wielkiego Zbiornika Kozłowa Góra i unikatu Unesco - Kopalni Srebra w Tarnowskich Górach. Aż się prosi o system ścieżek rowerowych w tym rejonie, może kiedyś... 🙂 Na ten moment cieszymy się bliskością przyrody i zbiorników wodnych 🙂 A nad Zalewem Nakło Chechło ostatnio odkryliśmy nową atrakcję - Deer Camp - ośrodek z domkami do wynajęcia, ale co ciekawe, z mini zoo. Sprawa nie jest zbyt duża, ale zawsze to ciekawostka dla maluchów. Jak byliśmy w maju, to jeszcze było zamknięte, jakoś teraz mają otwierać sezon turystyczny. Znajduje się on nad samym jeziorem, ale po stronie Miasteczka Śląskiego, choć z Nowego Chechła też można dojść, dojechać bez problemu.

02 cze 2019
Miniaturowa mapa z zaznaczeniem

Dzień Dziecka w Parku Przygód i Atrakcji w Wilkowicach

Kto nie był w Wilkowicach, w Parku Przygód i Atrakcji, a nie ma bardzo daleko, to polecam serdecznie, bardzo fajne miejsce! Można się tutaj wybawić do woli, odpocząć, poobcować ze zwierzętami. Spora część dnia zleci nie wiedzieć kiedy 🙂 My byliśmy tutaj nie pierwszy raz, ale stale coś nowego się pojawia, także ledwo to miejsce poznaliśmy. Wejście jest za biletami, całodniowy bilet rodzinny nie jest bardzo drogi, a nie tylko dzieci będą z tego miejsca zadowolone.

My wybraliśmy się w Dzień Dziecka, żeby zrobić frajdę naszej Trójeczce 🙂 O dziwo, Amelia też była żywo zainteresowana, szczególnie zwierzątkami, co pozytywnie nas zaskoczyło, bo kiedy Natalkę wzięliśmy pierwszy raz do Zoo, gdy miała około roku, to tylko dziury w asfalcie ją interesowały, myśleliśmy, że teraz będzie podobnie, a tu mała rączki do zwierzątek wyciągała i patrzyła z zaciekawieniem 🙂 A zwierzątek tu sporo, naprawdę, wielkie wybiegi i mieszkańcy bardzo różni, nie tylko kozy, owce i kucyki czy sarenki, ale wiele innych gatunków. Mam wrażenie, że im tu bardzo dobrze, bo wszystkie zwierzęta bardzo dobrze wyglądały, a wybiegi również bardzo zadbane. Wszyscy prócz biletów kupowali też marchewki i kukurydzę dla zwierząt, tak więc te odwdzięczały im się podbiegając do ogrodzeń 🙂

Ja mogłabym w samym zwierzyńcu spędzić cały dzień, ale spacerkiem obeszliśmy go i podążyliśmy ku innym atrakcjom, wśród których są: wielki plac zabaw z atrakcjami zarówno dla maluszków jak Amelka, jak i dla starszych dzieci. Jest też siłownia dostępna również dla dorosłych oraz osobno płatny park linowy dla dzieci do 13 roku życia. Wokół wielki trawnik i rodzinne pikniki na całego. Też się rozłożyliśmy, choć bez ciasta tym razem 🙂 Na miejscu można kupić sobie coś z grilla i inne przekąski. Jest też plaża, zbiorniki wodne oraz wysoka fontanna. Fajna jest ścieżka bosych stóp, ale mogłaby być trochę dłuższa. Wszystko jest tutaj ładnie zaprojektowane i urzekła mnie roślinność wpleciona w całość - piękna i zadbana. Dzieci były bardzo zadowolone, a to już się coraz rzadziej zdarza, żeby wszystkie były zadowolone, bo taki wiek 😉 Nam również się podobało.

01 cze 2019
Miniaturowa mapa z zaznaczeniem

Koszęcin i Lubliniec

Koszęcin i Lubliniec to nieodległe nam rejony, które jednak warto pokazać, tym bardziej że za każdym razem odkrywa się coś nowego. Nie mieliśmy zbyt wiele czasu na wycieczkę, raczej spacer tylko wchodził w grę, więc wybraliśmy te dwie miejscowości otoczone ze wszech stron lasami. Traf padł nie bez powodu. Dostałam właśnie do zrecenzowania album "Cudowne Źródełka w Polsce" autorstwa Moniki Karolczuk i tam znaleźliśmy właśnie informację o cudownym źródełku koło drewnianego kościółka. Kościółek już znaliśmy, ma długą i ciekawą historię, ale źródełka wtedy nie wyczailiśmy. Świątynia pochodzi z początku XVIII wieku, stanęła w miejscu starszego kościołka, którego niektóre elementy wyposażenia jeszcze dziś można tu znaleźć. W środku jest bardzo klimatycznie.

Cudowne źródełko dziś odnaleźć można w murowanej kapliczce, która przylega do muru otaczającego kościół i cmentarz. Miejscowa ludność wierzyli w szczególną moc źródlanej wody, szczególnie w przypadku chorób oczu i skóry. Pisał o tym ludowy poeta z okolic - Juliusz Ligoń w XIX wieku.

25 maj 2019
Miniaturowa mapa z zaznaczeniem

Siewierz - pętelka wokół miasta

Siewierz to dla nas brama Jury, mamy tu stosunkowo blisko, więc odwiedzamy to miejsce co jakiś czas, jeśli czasu brakuje by ruszyć za tę bramę dalej na skałki. Więc w niedzielne popołudnie zaplanowaliśmy spacer po Siewierzu i zwiedzanie zamku, bo na nim akurat dość dawno nie byliśmy. No i tu od razu zonk, bo remontowany jest most prowadzący na zamek i jest on obecnie niedostępny dla turystów. Szkoda wielka tym bardziej że nie ma informacji do kiedy tak stan rzeczy, a poza tym czytałam o jakiś nowych odkryciach i bastejach przy zamku w Siewierzu a tutaj odbiliśmy się tylko od mostu. Pospacerzyliśmy więc w kierunku Rynku, po drodze mijając kościół Św. Macieja i odpust.

Na Rynku jak zwykle czekały Siewierskie Panny - fontanna stojąca tu od 2009 roku bodajże i do tego nowinka - ławeczka Hadyny i Pyzika. Ten pomnik wita turystów dopiero od 2018 roku, a bohaterami są twórcy słynnej piosenki "Od Siewierza jechał wóz", śpiewanej przez Zespół Pieśni i Tańca Śląsk. Zjedliśmy tu pyszne lody gałkowe planując spacer do kościoła romańskiego, ale jednak uznalismy że to trochę za daleko i wyruszyliśmy na pętelkę wokół miasteczka, przez ulicę Krakowską, obok kościoła Św. Barbary, zamku, kapliczki, przez ścieżkę polną, w końcu leśną, na atrakcyjny plac zabaw z siłownią i znów do zamku. Bardzo przyjemnie, trasa dostępna dla wózków dziecięcych, bo tak też ją przemierzaliśmy i dla atrakcyjna dla piesków, bo też z Negierką podążalismy, a więc pełny skład dużej rodziny 😉 Polecam tę trasę na słoneczne popołudnie, żeby nie siedzieć tylko wśród murów i betonu 🙂

19 maj 2019
Miniaturowa mapa z zaznaczeniem

Rocznicowa Jura - Kamieniołom Warszawski, Ostrężnik i Złoty Potok

Dziś sobota i leje, tak więc dobrze, że wycieczkę udało nam się zorganizować wczoraj, w dniu naszej 16 rocznicy ślubu 🙂 Dzień był piękny, zieleń juz zaczyna się robić na dobre, więc wybieramy Jurę, pierwszą tego roku 🙂 Tutaj warto przy pięknej pogodzie i kiedy już wiosna wybucha. Tak też było, naszym głównym celem stał się Kamieniołom Warszawski w Siedlcu. Urokliwe miejsce, które odwiedziliśmy po raz pierwszy, a czytałam już o nim sporo podczas pisania przewodnika po Jurze. Dość długo więc był w planach i teraz nadarzyła się świetna okazja 🙂 Wapień jest tu tak biały, że oczy chciało nam porazić w słońcu. Ponoć najbielszy w Polsce. Dlatego też właśnie ten wapień użyto do wykończenia budynku Sejmu RP w Warszawie, stąd nazwa kamieniołomu. Super widok, można znaleźć amonity, trochę pogrzebaliśmy wśród skał. My tam czyści to nigdy z wycieczki na wracamy 😉 No i jeszcze odkryliśmy sosnę podobną jak ta na Sokolicy, może nie podobna, ale takie skojarzenie się we mnie od razu zrodziło, tak więc mamy już Jurajski Giewont i Jurajską Sokolicę 🙂 Teren jest prywatny, ale można spokojnie pospacerzyć, nie byliśmy sami.

Przy okazji odwiedziliśmy też Ostrężnik, najpierw obiadek rocznicowy w Dworku Ostręznik - pysznie i bardzo ładnie, ceny znośne. Niedaleko jest Restauracja Słoneczne Tarasy, piękna, ale w necie nie zachwalają jedzenia, toteż wybraliśmy Dworek i nie żałujemy. Spacer oczywiście na Wzgórze Ostrężnik z jaskinią i ruinami zamku, których to już trudno szukać, ale warto się przejść, bo miejsce ładne. Otwór jaskini już kiedyś oglądaliśmy, bywa nazywany płucami, ja nazywam go "moro".

26 kwi 2019
Miniaturowa mapa z zaznaczeniem

Paprocany, Dom Bawarski i Pałacyk Promnice

Piękna pogoda, więc musiało wywiać nas z domu 🙂 Takie słoneczko i takie pierwsze ciepłe dni najlepiej spędza się nad jeziorkiem, wymyśliłam więc Paprocany - tyski zielony azyl. Bardzo piękne miejsce, co tego dobrze zagospodarowane. Kiedyś byliśmy przejazdem w pałacyku Promnice nad Jeziorem Paprocańskim, innym razem zaliczylismy plażę Paprocańską. Tym razem chcieliśmy to połączyć w jeden przyjemny spacerek, dodając jeszcze restaurację Dom Bawarski, która jest po Kuchennych...

23 mar 2019
Miniaturowa mapa z zaznaczeniem

Nadwiślański Park Etnograficzny - skansen w Wygiełzowie

To już stało się tradycją, że na moje urodzinki gdzieś wyskakujemy. To dla mnie najlepszy sposób świętowania 🙂 Tym razem miejsce znalazło się samo, bo gdy wracaliśmy z Lanckorony, to niemalże mijaliśmy Nadwiślański Park Etnograficzny w Wygiełzowie złożony ze skansenu i zamku Lipowiec, ale nie starczyło już sił na ten kompleks, a skanseny to ja lubię pocelebrować 🙂 Tym bardziej, że za pierwszym razem ileś lat temu, gdy odwiedzaliśmy to miejsce, skansen obejrzeliśmy tylko zza ogrodzenia.

Tak więc po 2 tygodniach zabraliśmy całą rodzinkę (jeszcze bez pieska, ale pracujemy z nią mocno, żeby i ona mogła z nami znów gdzieś jechać) i ruszyliśmy do Wygiełzowa w Małopolsce. W planach najpierw skansen potem zamek. Już w aucie zorientowaliśmy się, że zapomnieliśmy nosidła, ale jakoś damy radę z wózkiem. Wciągnęliśmy go na zamek w Lanckoronie to i Lipowiec się nam nie oprze. 

09 mar 2019
Miniaturowa mapa z zaznaczeniem

Kalwaria Zebrzydowska i Wadowice

Wracając z Lanckorony wstąpiliśmy do Kalwarii Zebrzydowskiej, bo to przysłowiowy rzut beretem, dosłownie 3 km. Już kiedyś wcześniej ścieżki kalwaryjskie mieliśmy okazję obłazić dość dokładnie, więc tym razem więcej czasu spędziliśmy w sanktuarium. Odkryliśmy bardzo ładną szopkę ruchomą, ale co ciekawsze, chodząc po korytarzach klasztornych trafiliśmy za ołtarz główny, gdzie znajdują się przepiękne stalle. Już te w bazylice są ciekawe i misternie zdobione, ale te za ołtarzem to majstersztyk! Cały kompleks kalwaryjski wpisany jest na listę UNESCO!

Pogoda w tym dniu była taka ładna, że szkoda nam było jeszcze nie wejść do Wadowic leżących na trasie. Tu również wizyta w bazylice i koniecznie kremówki papieskie 🙂 Tak, jak kiedyś chrzczony był tutaj mały Karol Wojtyła dziś znany jako Św. Jan Paweł II, tak i teraz akurat w bazylice chrzest przyjmował malutki chłopczyk...

23 lut 2019
Miniaturowa mapa z zaznaczeniem

Lanckorona

14 luty. Walentynki. Dostaję niespodziewany prezent od Łukasza 🙂 Wycieczkę do hotelu do Lanckorony. Super niespodzianka - uwielbiam wycieczki i uwielbiam Lanckoronę 🙂 Powinien być to wyjazd we dwoje, ale z Malutką jeszcze pępowina pod żadnym względem nie odcięta, więc oczywistym jest, że jedziemy we trójkę. Nic nie szkodzi to i tak fantastycznie. Dziadki po cichu wciągnięte w temat, bo przecież ktoś musi zostać ze starszymi i z Negrą. Dzieci też o wszystkim wiedzą od miesiąca, tylko ja żyję nieświadomo, w marazmie zimowej codzienności. Szybkie pakowanie i rano ruszamy. I tu zonk, Amelia ma gorączkę, pół roku nic, zdrowa jak ryba i akurat dziś czoło, gorące. Nic to, znamy to już ze starszych dzieci. Telefony wykonane, wyjazd przełożony na następny tydzień feriowy. A tu pogoda jak marzenie, słonce niebieskie niebo i wiosna przyszła...

No ale tydzień mija i znów nadchodzi piątek i jedziemy! Rano deszcz, ale z czasem słoneczko wychodzi, tylko zimno strasznie. Damy radę. Jedziemy bez przerw prawie prosto do Lanckorony, jeszcze na wysokości Kalwarii Zebrzydowskiej (3 km od Lanckorony) ulice czarne, trawa zielona, dachy kolorowe. I nagle świat zrobił się biały. Coraz wyżej i coraz bardziej biało 🙂 

Już przy ostatniej wizycie bardzo przypadła mi do gustu Lanckorona, a teraz spędziliśmy tu jeszcze więcej czasu, by nacieszyć się jej urokami. Poszwendaliśmy się po uliczkach okołorynkowych i wspięliśmy się na wzgórze za kościołem z ruinami zamku. Asfalt prowadzi tylko do pewnego momentu. Polecam każdemu krajtroterowi, a tym, dla których duże miasta to za wiele, na pewno bardzo się tu spodoba. To trochę taki Kazimierz Dolny tylko w znacznie mniejszej skali i znacząco mniej popularny. Swój złoty wiek przeżywała Lanckorona w latach 20-tych XX wieku, dziś jest jakby trochę zapomniana, ale ilość gości hotelowych jednak nas zadziwiła. Spaliśmy w Modrzewiówce - zabytkowym i rozbudowanym obiekcie nieco na uboczu. Przypomina mi szwajcarskie obiekty z Alp - drewniany budynek w oknach ma okiennice i latarenki świecące nocą. Bardzo przyjemnie.

22 lut 2019
Miniaturowa mapa z zaznaczeniem
Polskie Szlaki - Inspirujące Pierniki
Copyright 2005-2023
Obserwuj na Instagramie