Krynica Zdrój to bardzo ładne uzdrowisko, większość atrakcji skupia się wokół lub w pobliżu deptaka, który przyciąga tłumy turystów, choć nie jest to tutaj takie męczące. Lubię klimat uzdrowisk, których w Polsce nie brakuje, a Krynica nazywana jest perłą uzdrowisk. Jest w tym racja, bo miejsce ma niewątpliwy urok.
Piękna, drewniana i murowana zabudowa na deptaku przywodzi na myśl dawne dzieje, wille są unikatowe, każda ma swą nazwę, wiele z nich zaprasza na noclegi, jedna stanowi Muzeum Nikifora, śliczna niebieska o nazwie Romanówka. Bogactwem Krynicy jest woda, stoi tu kilka zabytkowych pijalni i nowoczesna Pijalnia Główna. Oferują wody: Zuber, Jan i Słotwinka. Zuber jest ciężko znośny 🙂 Jan smakuje dobrze, Słotwinki akurat nie było. Każda woda ma swoje specyficzne działanie. Podczas pobytu w Krynicy spalismy w klimatycznym Hotelu Orlik, blisko deptaku, także chodziliśmy sobie pieszo, bo trudno znaleźć parking w okolicy 🙂
Prócz deptaka i pijalni atrakcjami są Góra Parkowa, na którą prowadzi kolej terenowa, na deptaku oraz Jaworzyna Krynicka - gora narciarzy i nie tylko, z gondolą wywożącą turystów na szczyt. Ale o tych miejscach w kolejnej odsłonie Krynicy. Podczas pobytu w Krynicy
Może jeszcze opisów Podlasia nie skończyłam, ale za to wrzucam już punkt końcowy naszej wyprawy do Polski północno-wschodniej. My byliśmy kilka lat temu w Warszawie, ale sami, bez dzieci, więc trzeba było to nadrobić 🙂 Choć dzieci po wioskach nie były takim dużym miastem zainteresowane i zachwycone, to jednak stolica zobowiązuje, trzeba ją poznać.
No więc pospacerzyliśmy po najważniejszych i najpiękniejszych symbolach miasta. Oczywiście był Rynek z Syrenką i cudnymi kamienicami, Plac Zamkowy z Kolumną Zygmunta i Zamkiem Królewskim, było Krakowskie Przedmieście z Pałacem Prezydenckim i cudnym pałacem Tyszkiewiczów, Łazienki Królewskie z goframi hehe no i kolos - Pałac Kultury i Nauki! Zmęczeni z radością doczłapaliśmy do autka.
Nad rzeką Liwiec, w południowej części Podlasia, to już w województwie mazowieckim, odwiedziliśmy piękny Liw z zamkiem gotyckim oraz urocze miasteczko Węgrów. Zamek w Liwie pochodzi z XV wieku, kiedy powstał jako strażnica graniczna. Dziś w jego wieży i w odbudowanym dworze mieści sie Muzeum, które prezentuje historię zamku oraz organizuje plenerowe imprezy. To urokliwe miejsce, ulokowane w zacisznym miejscu, nad rzeką, wśród traw i drzew, gdzie można odpocząc od zgiełku,...
Wracam do opisów Podlasia 🙂 No więc tym razem odwiedziliśmy nie byle co, bo Świętą Górę Grabarkę, słynną i czczoną w świecie prawosławnym ale nie tylko. Również katolicy zostawiali tu swe krzyże w historii góry. Początki kultu maryjnego sięgają XVIII wieku, wtedy stanęła tu cerkiew, która niestety w XX wieku spłonęła. Od wieków wierni przynoszą tu krzyże wotywne, jest ich już tutaj dobrych kilka tysięcy i stale przybywają nowe. Niektóre są już poważnie nadszarpnięte zębem czasu, ale to tylko dodaje uroku temu miejscu. Przybywają tu liczne pielgrzymki, wiarę i oddanie Bogu czuć tutaj dobitnie, a starowinki i nie tylko na kolanach obchodzą cerkiew i po schodach na klęczkach wchodzą do świątyni, miejsca Świętego. Obok znajduje się żeński monaster, czyli prawosławny klasztor Marty i Marii. Przed wzgórzem bije cudowne źródełko.
Potem jeszcze odwiedziliśmy Mielnik - ładne, zadbane miasteczko z ruinami kościoła zamkowego, Górą Zamkową z pięknym widokiem na Bug oraz czynną kopalnią kredy. Na trasie napotkaliśmy tez miejsce bytowania bobra, samego bobra niestety nie spotkalismy, ale ślady jego działalności już tak 🙂
W Białowieży spędziliśmy sporo czasu, bo sporo tu do zobaczenia. Zaczęliśmy od Rezerwatu Żubrów, w którym nie tylko żubry znalazły schronienie, są żubronie - krzyżówki żubra z bydłem domowym, łosie, jelenie, dziki, a nawet wilki i żbiki i ryś. Niestety wilków nie udało nam się wypatrzeć, resztę zwierząt widzieliśmy. Rezerwat znajduje się 3 km od Białowieży, przy trasie do Hajnówki.
Potem udaliśmy się do Parku Pałacowego, założonego na przełomie XIX i XX wieku wokół myśliwskiej rezydencji carów Rosji. Dziś to enklawa Białowieskiego Parku Narodowego, bardzo atrakcyjne i ładne miejsce na spacery rodzinne. Jest tu nowoczesne Muzeum z wieżą widokową, są zabytki - pozostałości przeszłości tego miejsca, atrakcje dla dzieci, jak żubry do wspinania czy edukacyjne klocki.
Polecam również Szlak Dębów Królewskich, bo jest ciekawe, szczególnie dla tych, co lubią przyrodę, osłonięci przed owadami weszliśmy do Puszczy Białowieskiej na ścieżkę edukacyjną, zmodernizowaną w 2008 roku, tak że nadaje się nawet dla niepełnosprawnych. To 500 m szlaku, przy którym odnaleźć można kilkadziesiąt wiekowych dębów, którym nadano imiona królów i książąt litewskich. Przy drewnianej kładce stoją tablice z nazwami dębów, ich wiekiem i rozmiarami. Drzewa robią niemałe wrażenie!
Kraina Otwartych Okiennic to szlak kulturowy wiodący przez środkowe Podlasie, a dokładniej przez miejscowości Soce, Trześcianka i Puchły. W tych malowniczych wioskach spotkać można piękne, stare drewniane domy z kolorowymi okiennicami, otwartymi na gości. Tak naprawdę w wielu sąsiednich wioskach również te ciekawe domki można spotkać, co sprawia, że zakątek ten przypomina żywy skansen. Babcinki i starcy siedzą na ławkach przed domem, ale nie przed samym domem, a przed płotem, wzdłuż uliczki, tworząc niesamowity widok. Poza tym inne ciekawe miejscowości na naszej trasie tego dnia to Narew z piękną cerkwią i drewnianym kościołem. Cerkwie to również wspaniały widok w tej okolicy, zadbane i pięknie wymalowane na żywe barwy. To jest unikatowe, bo nasze drewniane kościoły, w sensie katolickie, zawsze mają kolor drewna, zaś cerkwie zachwycają swymi barwami. Ta w Narwi jest fantastyczna, ale chyba jeszcze piękniejsza w Puchłach. Te są niebieskie, zaś w Trześciance stoi zielona cerkiew.
Bardzo ciekawe miejsce na trasie to Odrynki. Powstał tu skit, czyli pustelnia prawosławna. Bardzo surowe jest życie w tym miejscu, liczne modlitwy, długie nabożeństwa odbywane na stojąco i skromne jedzenie, bardzo często postne. Ciekawe są opowieści "przewodnika". Można tu zjeść domowe ciasto, napić się pysznej herbaty - mieszanki ziół. To miejsce zupełnie nie pasuje do dzisiejszego świata i wzbudziło refleksję...
Siemiatycze to bardzo ładne miasteczko leżące w południowej części Podlasia. Stoją tu ciekawe zabytki, jak barokowy kościół Wniebowzięcia NMP z dawnym barokowym klasztorem Misjonarzy, cerkiew parafialna prawosławna Świętych Apostołów Piotra i Pawła z XIX wieku, dawna synagoga, w której mieści się dziś Muzeum Regionalne i stojący obok dom talmudyczny, w którym działa szkoła. Na cmentarzu stoją dwie kaplice zabytkowe - drewniana katolicka św. Anny z XIX wieku i murowana ewangelicko-augsburska z połowy XIX wieku. Dawniej w Siemiatyczach stał piękny pałac księżnej Anny Jabłonowskiej, jednak się nie zachował, pozostałością są jedynie posągi sfinksów przy dawnej bramie wjazdowej do pałacu oraz oranżeria. Natomiast posąg księżnej stoi na Rynku w Siemiatyczach.
Jednak latem największą atrakcją w Siemiatyczach jest zalew i kąpielisko z plażą miejską. Powstało tu molo, wydzielające strefę strzeżoną do pływania oraz piaszczysta plaża, a na niej mini plac zabaw i siłownia na powietrzu. To bardzo atrakcyjne miejsce dla mieszkańców i turystów. Będąc w Siemiatyczach spaliśmy w Hotelu Kresowiak - miejsce godne polecenia.
Ełk to jedno z ładniejszych miast jakie ostatnio widziałam, przynajmniej w wielu miejscach. Wydaje się jakby to miasto zostało zbudowane od nowa, w ciągu kilku ostatnich lat, nie zrewitalizowany plac czy promenada, ale wiele fragmentów miasta zyskało nowe oblicze, z nowymi budowlami, wszystko ładnie zadbane. Plac Jana Pawła II to piękne miejsce, dalej parczek z ławeczką Kopernika i układem słonecznym, jeszcze dalej cudna promenada nad Jeziorem Ełckim, z apartamentami i aleją Królów,...
Kruszyniany i Krynki to uczta dla ducha i ciała. Położone blisko granicy z Białorusią, majaczyły w moich planach jako dzikie i wręcz niebezpieczne. Jadąc tam nie wiedziałam czego się spodziewać, najbardziej na wyobraźnię działała ta jurta tatarska, czy to będzie cywilizowane miejsce czy może nam dzieci porwą 😉 Wielka niespodzianka, nic takiego, bezpiecznie, acz bardzo ciekawie. Zaczęliśmy od Kruszynian, wjechaliśmy do wioski i lunęło, jedyny raz na wyjeździe chyba, no więc...
Supraśl to ładen maisteczko, szczególnie ciekawe za sprawą efektownego monasteru czyli prawosławnego klasztoru, który przyciąga licznie wiernych. Nabożeństwa prawosławne często trwają kilka godzin, wtedy można wchodzić i wychodzić ze świątyni, bowiem nie każdy jest na całym nabożeństwie. W środku cerkwi było pięknie, ale generalnie nie powinno się w cerkwiach robić fotografii, a że było sporo ludzi to nie chciałam robić obciachu. Trochę szkoda. Bardzo mi się podobają...
Zupełnie inna odsłona naszego urlopu na Podlasiu - w dużym mieście, ten hałas, bo akurat była jakaś impreza na Rynku, w połączeniu z upałem był trudny do zniesienia, tak więc z radością wróciliśmy na wioskę do Goniądza wtedy 🙂
Białystok jest bardzo ładny, Rynek obszerny, z ładną zabudową, trakt wiodący do pałacu, to wszystko sprawia, że spacerzenie w Białymstoku może być przyjemne. Pałac okazały, ogród cudny, ale wszystko tak sobie przeszliśmy na szybko dość, bez zagłębiania, tym bardziej, że byliśmy bardzo głodni. Na szczęście na deptaku znaleźliśmy fajną knajpkę - Bułka z masłem - tanie kanapki i tosty wszelakie, super sprawa, mogę polecić. Zobaczyliśmy 3 cerkwie, zdecydowanie największe wrażenie zrobiła ta pw. Ducha Św. - wspaniała, dostępna też w środku. Bardzo ładna jest też Opera Podlaska - efektowna, nowoczesna budowla robi wrażenie.
Odwiedziliśmy jeszcze Choroszcz, z ładnym pałacem i cerkwią.
Królewski Tykocin to wrota Podlasia - najstarszy ośrodek w regionie, liczący 600 lat. Nazywany perłą baroku, bo zabytkowy rynek o barokowym założeniu zdobi piękna barokowa świątynia z XVIII wieku i zabytkowe domy sięgające też tamtych czasów. Na rynku stoi też barokowy pomnik Stefana Czarnieckiego z 1763 roku - drugi po Kolumnie Zygmunta w Warszawie najstarszy pomnik świecki w Polsce. Również Synagoga Wielka jest barokowa, obecnie stanowi Muzeum Kultury Żydowskiej. Obok niej stoi dom talmudyczny - drugi obiekt muzeum i restauracja z kuchnią żydowską.
Ale może jeszcze smakowitszym kąskiem dla turystów jest zamek królewski, stojący nieco wcześniej. Królewski, bo zbudował go na zgliszczach drewnianej warowni król Zygmunt August w XVI wieku. Wielu królów odwiedzało potem Tykocin, m.in. Stefan Batory czy Wazowie, gościł tu również car Rosji Piotr Wielki. W XVIII wieku, kiedy Tykocin kwitł, zamek popadał w ruinę, aż został rozebrany na budulec. Ostatnimi laty został pięknie zrekonstruowany, dziś wspaniała warownia wita gości, zaprasza do zwiedzania i do spędzenia w nim nocy.