Babele, Vf. Omul, Busteni
Podróż jest zaznaczona jako prywatna. Nie jest publicznie dostępna na żadnych listach. Można ją zobaczyć tylko przy wykorzystaniu bezpośredniego adresu URL.
Kawał czasu temu. Moje kolejne górskie marzenie, spełnione. Kiedyś w ręce wpadł mi rocznik Polskiego Towarzystwa Tatrzańskiego, z 1996 roku. Czytałam urzekające opowieści o magicznej i dzikiej Rumunii i marzyłam, że kiedyś tam pojadę 🙂. No i pojechałam.
Góry Bucegi to taki charakterystyczny płaskowyż o stromych zboczach. My na niego wjechaliśmy kolejką, a potem szliśmy już po prawie płaskim. Na górze uderzyło mnie, jak bardzo Rumuni nie dbają o środowisko. Owce pasły się wśród plastikowych butelek i innych śmieci. Kubłów oczywiście zero. Do tego każdy może się robić na terenie dowolnego parku narodowego, nabrudzić, naśmiecić i wszystko jest ok. Może teraz to się zmieniło, nie wiem.
Szlak wiódł obok różnych form skalnych, podobnych do tych, jakie u nas występują w Górach Stołowych. Jednak pogoda nie zachęcała do robienia zdjęć, stąd mam ich niewiele. Było zimno i padało, ale my zaliczaliśmy szczyt za szczytem nie patrząc czy szlak tam wiedzie, czy nie. Z mojego najwyższego dotąd zdobytego, Omula, nie mam nawet jednego zdjęcia.
Schronisko tuż obok szczytu jest bodaj najwyżej położonym tego typu obiektem w Rumunii, choć nie jestem pewna, czy nie w całych Karpatach. Piłam w nim najpyszniejszą herbatę ziołową ever. Nawet ta w Zelenym Plesie się nie umywa 🙂.
Najlepsze jak często bywa było na końcu. Chmury podniosły się, a my zobaczyliśmy soczyście zielone zbocza ogromnej doliny, pasące się owce i mgłę u wylotu doliny. Poczułam się, jakbym była w teatrze, kurtyna właśnie się podniosła i rozpoczął się spektaktl 🙂.
Trasa: http://www.planetagor.pl/places/application/TrialPage.php?ID=12124