Tatry - przez hale i doliny

na szczycie Świnicy, Katarzyna Jamrozik
Miniaturowa mapa z zaznaczeniem

ŚWINICA
W opisanych okolicach byliśmy już właściwie trzy razy. Za pierwszym razem mieliśmy zamiar wjechać na Kasprowy Wierch kolejką. Ale jak zobaczyliśmy ten dłuuuuuugi ogonek ludzi którzy też chcą tak zrobić to stwierdziliśmy że szybciej dojdziemy na nogach. I tak z Kuźnic weszliśmy na szlak prowadzący na szczyt. Pamiętam że jest on dość ciężki choć nie trudny, bo idzie się tylko schodami bez łańcuchów itp. Jednak prawie cały czas jest to strome podejście, głównie na odsłoniętym terenie porośniętym niskimi krzewami. A że grzało wtedy słońce to wchodziło się z trudem. Kiedy doszliśmy na szczyt mogliśmy odpocząć i podziwiać góry i piękne widoki. Jak na wyciągnięcie ręki widać stamtąd Świnicę, na którą się później udaliśmy. Obok niej Kościelec, gdzie doszliśmy rok później i Czarny Staw Gąsienicowy. A sam szczyt Kasprowego Wierchu jest jedyny w Tatrach o tak dużej powierzchni. Na innych trzeba czasem odstać w kolejce by go zdobyć. Tak więc ruszyliśmy na Świnicę, szczyt jeden z cięższych do zdobycia. Początkowo idzie się lekko bo wzdłuż grani i można spokojnie wchłaniać widoki. Im bliżej naszej góry tym coraz stromiej i coraz więcej stopni do pokonania,potrzeba coraz więcej skupienia. Szczyt Świnicy można zdobyć lub też go obejść. Oczywiście my tyle już przeszliśmy żeby stanąć na jego czubku, więc trzeba się zacząć wspinać po Łańcuchach,wchodzić po klamrach na kilkumetrowych pionowych odcinkach szlaku. To już było dziesięć lat temu więc aż tak dokładnie nie pamiętam przebiegu wejścia na szczyt, ale na pewno pamiętam że było warto i chciałabym tam jeszcze kiedyś wrócić. Czasem ktoś mi się dziwi po co się narażać, po co wkładać tyle wysiłku żeby na chwilę być na szczycie. Mój tata zawsze powtarza "po co wchodzić na górę żeby zobaczyć jak pięknie jest na dole". Ale dopiero tam wysoko można zobaczyć jaki ten świat jest wielki, a my mali i jak cudowna może być natura. A jeżeli chodzi o niebezpiczeństwo na szlakach z łańcuchami, klamrami, to mam odpowiedź że właśnie w takich miejscach człowiek staje się bardziej ostrożny i czujny, a na przykład nikt nie myśli że może mieć wypadek idąc drogą i idzie swobodnie. Po zejściu ze Świnicy skierowaliśmy się w kierunku Doliny Pięciu Stawów Polskich i najwyżej położonego schroniska w Tatrach właśnie w tej dolinie. Teraz z daleka mogliśmy patrzeć na szczyt na którym niedawno byliśmy. Później zeszliśmy szlakiem do Doliny Roztoki i Wielką Siklawicę, wodospad najwyższy w Polsce i jak się później dowiedziałam nawet wyższy od wodospadu Niagara. Wrażenie zrobił na nas niesamowite i udało nam się nawet bliżej do niego podejść i poczuć kaskadę kropli z niego. Cała dolina Roztoki jest urokliwa, bajkowa. Tonie w zieleni i na całym szlaku towarzyszy nam wartki strumyk. A że jesteśmy bardzo ciekawi to kilka razy zeszliśmy niedalego szlaku by bliżej podejść do niego. Miejscami wyglądał niesamowicie a w szczególności jego przejrzysty turkusowy kolor. Wtedy przeszliśmy właściwie połowę naszych polskich Tatrych, nogi bolały, ciało cierpiało ale dusza była w siódmym niebie.
HALA GĄSIENICOWA , KOŚCIELEC, ŚWINICA
W to samo miejsce wróciliśmy rok później. Wędrówkę też zaczęliśmy w Kuźnicach, ale tym razem skierowaliśmy się do Hali Gąsienicowej. Szlak który tam prowadzi jest bardzo łagodny, można tam iść nawet z małymi dziećmi. Będąc już bliżej schroniska można zobaczyć całą Halę Gąsienicową, szczyty Świnicę, Kościelec.Najpierw dochodzi się do schroniska Murowaniec, a po piętnastu minutach można już podziwiać piękny Czarny Staw Gąsienicowy i otaczające go szczyty. My obchodzimy staw z prawej strony i kierujemy się na strome wzniesienie, które prowadzi do Doliny Pięciu Stawów. Na szczycie wzniesienia można iść w dół w kierunku Doliny. My wybraliśmy szlak w lewo na szczyt Kościelca. Z daleka przypomina on łeb kobry, a wchodzenie na niego przebiega trochę inaczej niż gdzie indziej. A to dlatego, że szlak idzie po skosie. Nie ma tam stopni, tylko ścieżki tworzące zygzak. Dlatego jest to trochę niewygodne bo stopy są ciągle w nietypowej pozycji. Przy samym szczycie jest też kilka łańcuchów i pamiętam jeden odcinek, który mi było ciężko pokonać, bo był to pionowy odcinek. Ale się udało i zdobyliśmy kolejny szczyt. I jedyny gdzie nie było tłoku, bo Kościelec jest raczej rzadko odwiedzany. Ale ja go polecam właśnie ze względy na nietypowe wejście na niego. Po zejściu ze szczytu skierowaliśmy się w kierunku Świnicy, gdzie podejście niestety jest bardzo strome na długim odcinku. Weszliśmy na grań pomiędzy Świnicą a Kasprowym Wierchem, tam gdzie byliśmy rok temu. Tym razem szczyt góry ominęliśmy, bo zmęczenie już dawało się we znaki a czekało nas jeszcze zejście z gór. Poszliśmy w kierunku Doliny Pięciu Stawów, ale skręciliśmy zaraz w dół na Przełęczy spowrotem do Hali Gasienicowej. I tak naprawdę ze wszystkich szlaków to chyba ten był najtrudniejszy bo schodziliśmy prawie cały czas po pionowych odcinkach przy pomocy łańcuchów. No i tak wróciliśmy się do punktu wyjścia naszej wyprawy - do schroniska. Byliśmy wtedy najdłużej w górach, jakieś 14 godzin wędrówki i wspinaczki. Gdy byliśmy już niedaleko Kuźnic było już ciemno.
DOLINA PIĘCIU STAWÓW POLSKICH
Za trzecim razem byliśmy w tych rejonach już z dziećmi, Jagoda miała pięć a Kuba cztery lata. Doszliśmy wtedy do Doliny Pięciu Stawów, a ci którzy widzieli nas w drodze do schroniska i jak wracaliśmy dziwili się że dzieci tam doszły. A doszły i to dwie trzecie drogi na swoich nóżkach. Ale o tym już pisałam w mojej relacji wycieczki "Piękno naszych Tatr i Pienin" W galerii dodałam też zdjęcia ze zdobycia Rys.

W Dolinie Pięciu Stawów, Katarzyna Jamrozik
Wielka Siklawica, Katarzyna Jamrozik
Wielka Siklawica, Katarzyna Jamrozik
Wielka Siklawica, Katarzyna Jamrozik
Wodogrzmoty Mickiewicza, Katarzyna Jamrozik
tuż przed szczytem nad przepaścią, Katarzyna Jamrozik
po prawej strony widoczny szczyt Świnicy, Katarzyna Jamrozik
wspinaczka po łańcuchach, Katarzyna Jamrozik
widok na Czarny Staw i Morskie Oko, Katarzyna Jamrozik
Łańcuchy, Katarzyna Jamrozik
szlak na Rysy pośród głazów i małe punkciki turystów, Katarzyna Jamrozik
tuż przed szczytem, Katarzyna Jamrozik
początek szlaku na szczyt, Katarzyna Jamrozik
na szczycie Kościelca, Katarzyna Jamrozik
widok na Świnicę i szlak na nią, Katarzyna Jamrozik
Czarny Staw pod Rysami, Katarzyna Jamrozik
panorama Tatr z Kasprowego Wierchu, Katarzyna Jamrozik
ostatni prosty odcinek szlaku przed wejściem na Rysy, Katarzyna Jamrozik
Tatry - przez hale i doliny, Katarzyna Jamrozik
zaznaczony szlak na Rysy, Katarzyna Jamrozik
Morskie Oko widziane znad Czarnego Stawu, Katarzyna Jamrozik
Czarny Staw Gąsienicowy, Katarzyna Jamrozik
widok na szczyt Kościelca, Katarzyna Jamrozik
panorama ze szczytu, Katarzyna Jamrozik
początek wyprawy na Rysy, Katarzyna Jamrozik
widok na Halę Gąsienicową, z prawej strony ostry czubek Kościelca, Katarzyna Jamrozik
zdobyliśmy szczyt Rys, Katarzyna Jamrozik
Avatar użytkownika Katarzyna Jamrozik
Katarzyna Jamrozik
Komentarze 5
1999-07-20
Moje inne podróże

Komentarze

Zostaw swój komentarz

Avatar użytkownika Anonim
Anonim
07 sierpień 2009 22:15
O nie wiedziałam o tych dyplomach, super pomysł.
Mój synek chodzi ze mną po górach od kiedy skończył 2 lata. Najwyżej wyszedł w wieku 4 lat do Hińczowych stawów w Tatrach Słowackich, więc wyjść wyjdzie, tylko czy będzie mu sie chciało, ale taki dyplom to rzeczywiście jest niezła motywacja.
Avatar użytkownika Katarzyna Jamrozik
Katarzyna Jamrozik
07 sierpień 2009 11:09
Jeżeli jest już przyzwyczajony do dłuższych wędrówek to dojdzie, tylko trzeba się nastawić na około siedem godzin marszu. Nie wiem jak inne dzieci ale dla naszych jakąś motywacją jest zdobycie dyplomu za dojście do schroniska, bo w każdym schroniksku można taki kupić. Teraz z dumą pokazują swoje dyplomy a uzbierało im się już jakieś dziesięć.
Zdjęcia z tamtej wyprawy znajdziesz na mojej wycieczce pt. Dolina Pięciu Stawów - Tatry
Avatar użytkownika Anonim
Anonim
04 sierpień 2009 17:54
Czyli jednak można dojść z dziećmi do Doliny Pięciu Stawów Polskich. Jak takie maluchy sobie poradziły to może mój 6-latek też da radę.
Avatar użytkownika Katarzyna Jamrozik
Katarzyna Jamrozik
07 listopad 2008 10:02
Z niecierpliwością czekam na czas kiedy dzieci będą już większe żebyśmy mogli razem chodzić po tych trudniejszych szlakach. Na pewno jest przyjemnie wrócić w te same miejsca po raz drugi już ze swoją rodziną, pokazać dzieciom gdzie się kiedyś było jak ich jeszce na świecie nie było. No i oczywiście znowu móc oglądać świat z góry.
Avatar użytkownika Ola Dzitkowska
Ola Dzitkowska
20 październik 2008 09:10
Świetna wyprawa,gratuluję kondychy 😉

Wycieczka na mapie

Zaczarowane Podróże - dawniej podroze.polskieszlaki.pl
Copyright 2005-2024